piątek, 4 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 11

"Bez żyletki wcale nie jest łatwiej. Tu nie a nic ostrego, nawet trochę tępego. Harry dał mi wsparcie, ale problem nie zniknął. Ja jestem problemem. Wciąż czuje wewnętrzny ból. Nie mam ujścia dla emocji. 
Jedno przytulenie niczego nie zmienia. Fakt faktem cieszę się, że mam w nim wsparcie i, że nasze relacje się poprawiły. Przynajmniej tyle. Z mamą i Patrykiem nie pójdzie tak łatwo.
Miliony nieokreślonych emocji cisną się we mnie jak tylko o nich pomyślę. Nie umiem. Nie umiem nawet ubrać je w słowa. gdyby ktoś mnie sie spytał co czuje powiedziałabym, ze nie wiem. Jak mam sobie z tym poradzić skoro nawet nie umiem poradzić sobie z własnymi emocjami?
Wiem tylko jedno. Boje się..."
-Pamiętnik M.

Do sali weszło trzech lekarzy i ta sztywna pielęgniarka. 
- Dzień dobry tu obchód poranny. Jak się Pani dziś czuje? - zaczął jeden z nich. 
- Dobrze, kiedy stąd wyjdę?
- Musimy przeprowadzić jeszcze kilka badań czy w krwi nie ma żadnej infekcji. 
- Ile to potrwa? 
- Jak wszystko pójdzie dobrze jutro Pani stąd wyjdzie. 
- Jak ręka?- zapytał drugi. 
- W porządku. 
- Odwiedzi dziś panią psycholog - uśmiechnął się zgryźliwie. 
- Nie będę rozmawiała z żadnym psychologiem! Nie ma takiej opcji! 

~♥~

- Czemu nie chcesz rozmawiać z psychologiem? - spytał Styles na samym wejściu do salo. 
- Cześć. Też miło mi cie widzieć - rzuciłam. 
- Cześć, cześć - przytulił mnie na przywitania.- A więc?
- Nie czuję takiej potrzeby. Czy to nie jest wystarczający powód? - uniosłam brew.
- Ale Miśka, Kochanie moje, znaczy nie moje, ale kit z tym. To dla Twojego dobra. Psycholog Ci pomoże. 
- Ehe, dobra. Skończ smęcić. 
- Jasne! Łatwiej przecież sięgnąć po żyletkę i sobie ulżyć niż porozmawiać z lekarzem. Po co rozwiązywać problemy skoro można zamieść je pod dywan. Przyznaj gdzie teraz się pocięłaś? Po nogach? By tylko szpital nie widział... - wydusił na jednym oddechu. Przegiął. Ostro przegiął.
- Łatwiej?! Myślisz, że to jest łatwe? Może ty jesteś idealny. Ja nie. Nigdy nie będę. Masz tupet! - zdenerwowałam się.
- Dobra. Miśka, przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć. 
- Wyjdź! Nie mam ochoty na Ciebie patrzeć. - burknęłam i odwróciłam się tyłem.
Po chwili westchnął i wyszedł. 
Rozpłakałam się. Jak małe dziecko gdy spadnie z roweru i stłucze kolano. Ale jego słowa bolały bardziej. Znowu jestem sama.... 
Leżałam myśląc o wszystkim tylko nie o tym. Bynajmniej się starałam. Słabo mi to wychodziło. Leżałam tak chyba ponad godzinę, nie wiem. 
- Nie chce Cie widzieć, Styles - rzuciłam słysząc skrzypienie drzwi. 
- A mnie chcesz widzieć? - usłyszałam miły damski głos. Szybko się obróciłam. 
- Demi!- rzuciłyśmy się dobie na szyje- Świetnie Ci w różowych włosach! 
- A dziękuję. 
- Co tu robisz?
- Usłyszałam, że moja ulubiona tancerka jest w szpitalu, więc postanowiłam ją odwiedzić i sprawdzić co się dzieję – Zaraz, zaraz. Czy jak usłyszałam 'ulubiona tancerka'. Niewidzialna łezka szczęścia zakręciła mi się w oku.
- Siadaj - zrobiłam jej trochę miejsca na łóżku.
- Przyniosłam Ci trochę słodkości - wyjęła z torebki wielką czekoladę Milka i natychmiast zaczęła ją łamać.
- Dziękuję. Co tam u Ciebie? - zaczęłam rozmowę.
- A dobrze. Niedawno opublikowali nasz teledysk. Masa wywiadów i takie tam. Widziałaś go już? - pokiwałam przecząco głową. Nawet zapomniałam o tym teledysku.- Potem Ci pokaże, a teraz opowiadaj. Co się stało, że tu trafiłaś?
- Zasłabłam na próbie przez osłabiony organizm - odpowiedziałam.
- Mówisz tak, jakby to było coś codziennego i normalnego. Jesz coś w ogóle? Strasznie schudłaś.
- Mało. Nie mam na to czasu- zatrzymałam się. - Nabrałam wstrętu do jedzenia - dodałam. Demi spojrzała na mnie jakby inaczej. Zamyśliła się.
- Mam nadzieję, że zrobisz mi tę przyjemność i zjesz ode mnie czekoladki- rzuciła serdecznie po krótkiej chwili.
- Jasne- sięgnęłam po kostkę.
- A co Ci się stało w rękę? - dociekała.
- Poparzyłam się wrzątkiem na stołówce. Nic poważnego, ale musieli mi to opatrzyć - skłamałam jak z nut. Spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Harry powiedział mi coś innego. Miśka proszę nie okłamuj mnie. Wiem co czujesz. Naprawdę Cię rozumiem.
- Co ci mówił? - spytałam niepewnie.
- Że nie chcesz rozmawiać z psychologiem.
- Styles zdecydowanie za dużo gada - mruknęłam. Pewnie już wszyscy o tym wiedzą. Ech...
- Daj sobie pomóc. Wiem co czujesz. Też przez to przechodziłam. Też myślałam, że nie potrzebuję pomocy. Rodzice postawili mnie przed faktem dokonanym. Zawieźli do kliniki. U Ciebie można tego uniknąć, tylko porozmawiaj z psychologiem. Naprawdę chcesz by Cię odizolowali?
- Nie zmienia to faktu, że Styles papla jęzorem na prawo i lewo o moich problemach. Pewnie powie o tym w wywiadzie, albo napisze na twitterze.
- Czemu tak uważasz? Powiedział tylko mi, bo się martwi. Wiesz co mi napisał? Czekaj pokarzę Ci - zaczęła grzebać w torebce i po chwili wyjęła z niej iPhona. - Proszę, czytaj - podała mi urządzenie. Zaczęłam czytać ostatnią wiadomość od Harrego:
  'Demi mam prośbę. Miśka jest w szpitalu, cięła się, głodziła. Nie chcę się spotkać z psychologiem. Nie wiem co robić. Boję się o nią. Nie umiem z nią o tym rozmawiać. Pomyślałem, że ty byś mogła z nią pogadać. Wiem, że jesteś jej wzorem, idolką. Ciebie posłucha. Proszę zadzwoń. Harry' 
Oddałam jej urządzenie. - Zależy mu i wiem, że Tobie też. Nie udawaj, że nie. Widzę jak na siebie patrzycie.
- I tak nie będę z nikim rozmawiać - dalej byłam twarda. Nie zrobią ze mnie jakiejś upośledzonej.
- W sumie może obejść się bez psychologa. Jest tylko jeden sposób - spojrzałam na nią pytająco. - Miłość. Musisz otworzyć swoje serce na miłość, do której boisz się przyznać. To Cię niszczy. Nie pociągniesz tak długo - uśmiechnęła się.
- Miłość? - prychnęłam. - Miłość ma mi pomóc? Właśnie przez nią tutaj jestem! Gdyby nie Harry i ta jego pieprzona miłość nie byłoby mnie tutaj! Przez to się wszystko zaczęło. Najpierw zwykłe docinki od dziewczyn z zespołu, że jechałam w tourbusie z chłopakami, przyjaźnię się z Leną. Znosiłam to. Koszmar zaczął się po tym jak pocałował mnie na ich oczach. Wtedy dopiero poleciało, że jestem dziwką, robię karierę przez jego łóżko. Tego nie mogłam znieść. To było ponad moje siły. Wtedy to się zaczęło.
- Czemu się boisz zbliżenia? Związku?
- Jak tutaj przyjechaliśmy miałam chłopaka w Polsce. Mówił, że mnie kocha, że damy radę na odległość. Pewnego dnia po prostu do mnie zadzwonił, że to koniec. Znalazł sobie inną.
- Boisz się, że jak Harry wyjedzie w trasę to znajdzie sobie inną?
- O czym my w ogóle rozmawiamy?
- Przemyśl to. Otwórz swoje serce na miłość, bo później może być za późno. Masz zranione serce, ale Styles je naprawi. Uwierz mi. To naprawdę dobry chłopak. 
- Demi, tylko ja mu powiedziałam, że nie chcę go widzieć - załamałam się. 
- A nie chcesz?
- Już sama nie wiem. Potrzebuję go, ale...
- Ale nie chcesz dopuścić go do siebie - przytaknęłam jej. - Miśka, nie możesz zamykać sie w sobie. Nie bój się własnych uczuć. Możesz z tego wyjść - otarła mi z policzka łzę. Nawet nie wiem kiedy wyłoniła. - Wierzę w Ciebie, pamiętaj. Nie jesteś sama - uśmiechnęła się. Po chwili ciszy ktoś zapukał do drzwi. Krzyknęłam krótkie 'proszę' i do sali weszła moja mama. 
- Cześć córciu - uśmiechnęła się. Miała ze sobą pełną reklamówkę zakupów. 
- Hej - rzuciłam krótko. 
- Dzień dobry - przywitała się Demi na co ona tylko się uśmiechnęła. Pewnie nie zrozumiała. - Dobra, to ja się będę zbierać. O! Prawie bym zapomniała - zaczęła grzebać w torebce. Wyjęła z niej swoją książkę i marker. Napisała coś w niej i mi podała. Otworzyłam na pierwszej stronie i zobaczyłam dedykację z autografem.
- ‘Bądź silna, Miśka. Wierzę w Ciebie. Demi ♥’ Dziękuję, kochana jesteś, ale nie trzeba było – przytuliłam ją mocno.
- Miłego czytania. Trzymaj się – pomachała mi i wyszła. Siedziałam dłuższą chwilę wpatrzona w prezent.
- Cześć córciu – z transu wybudziła mnie mama.

________________________________
Hej hej heloł! 

Jak się macie? Rozdział się podoba? Co powiecie na szczerą rozmowę z naszą Demi? 

Trochę przykro, że tak słabo z komentarzami... 
No ale jak to mówią 'Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma!'
Tak więc chcemy baaaardzo serdecznie podziękować za każdy komentarz. To wiele dla nas znaczy i motywuje do dalszej pracy :) 

Całuję Hanikk ♥


6 komentarzy:

  1. Rozdzial jak zwykle fajowy ;))
    Szkoda ze Miska i Harry znowu sie posprzeczali, ale mam nadzieje ze nie na dlugo ;)
    Pozdowionka xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział znakomity jak zwykle.Rozmowa z Demi może coś uświadomiła coś Miśce.Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.Diana :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej !
    Demi jest taka miła- fajnie, że się tak przejmuje Miśką. A Hazz to już w ogóle tak kochanyyy <3 Ale co z Leną ? Ona już wie ? I czemu jej nie ma przy Michalinie ?

    OdpowiedzUsuń
  4. nice, nice...ja chce zeby harry tez sie pociał ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybaczcie ,ze nie komentowałam.Obiecuję poprawę !
    Uwielbiam wasze opowiadanie.Dziewczyny macie dar do pisania, oby jak najdłużej!
    Mam nadzieję,ze już niedługo będą mnie rozczulać piękne chwile Harrego i Miśki - czekam na to ;)

    Majka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział! :D Cóż, Demi odwaliła kawał dobrej roboty ^^ Michalina jak nic jej posłucha ;3 Harry jest dla niej naprawdę ważny, pytanie kiedy sobie to uświadomi i zacznie działać :D Yhh, obawiam się, że to tyle z mojej strony... Mam ustawiony limit, który właśnie mi się kończy, a jak zacznę się rozpisywać, to zejdzie mi jeszcze z pół godziny xD Do nexta! ;*
    M. xx

    OdpowiedzUsuń