piątek, 28 lutego 2014

ROZDZIAŁ 6

"Każde jego spojrzenie było dla mnie ogromnym ciosem. Czułam się upokorzona. Czułam się paskudnie. Do tego choreograf wciąż kazał nam zbliżać się do siebie, patrzeć sobie w oczy itp. Dlaczego Harry śpiewa w tej piosence refren? Gdy tylko zaczęła się pierwsza od godziny przerwa, coś we mnie pękło. No bo ileż to tak można?"
-Pamiętnik M.


~Miśka~

- Dobra, macie 15 minut przerwy - rzucił choreograf.
Wszyscy jak opętani pobiegli w stronę napojów. Każda 'para' jakoś sie integrowała, by bardziej się zgrać, by to wyglądało. Tylko nie my. Paskudne uczucie. W jednej chwili coś mnie tknęło, by jakoś to naprawić.
- Harry - zawołałam - możemy porozmawiać?
- A musimy? - odpowiedział niechętnie.
- Tak.
- Nie wydaje mi się - odwrócił się.
- Musimy! Najlepiej na osobności - dodałam twardo.
Westchnął.
- Chodź za mną - rzucił i zaczął kierować się do garderoby. - Słucham - powiedział oschle gdy weszliśmy go pomieszczenia.
- Chciałabym Cię przeprosić. Mnie na prawdę nic z nim nie łączy. Znaczy ... Mu się wydaje, że ma jakieś szanse. Bardzo mi przykro, że tak potoczyła się wczoraj ta sytuacja. Naprawdę, Cię przepraszam - ciągnęłam nie pozwalając emocjom wypłynąć.
- Też mi przykro, że tak ta sytuacja się potoczyła - burknął unikając mojego spojrzenia.
- To lajpo to od Maxa?
- Tak.
- Boli Cie?
- Nie. Jakieś jeszcze pytania?
- Przepraszam Cię najmocniej. Rozumiesz o co mi chodzi? Na prawdę mi przykro.
- A czy Ty rozumiesz o co mi chodzi? - zapytał z irytacją. Kiwnęłam twierdząco głową.- Skoro rozumiesz to nie wymagaj ode mnie, abym od tak puścił wszystko w niepamięć.
Zatkało mnie, znowu.
- Rozumiem - kiwnęłam posłusznie głową, a tamten wyszedł z garderoby.
Stałam tam przez chwilę sama pusto wpatrując się w drzwi. Co się właśnie stało? Czyżbym zniechęciła do siebie kolejnego chłopaka?
Do garderoby wszedł Louis. Na początku w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi. Sięgnął po wodę, obrócił się i dopiero mnie zauważył.
- O! Nie widziałem Cię. Co tu robisz? -zaczął.
- Dobre pytanie - rzuciłam.
- Co z Harrym? Wkurwiony wczoraj wrócił- ciągnął.
- Nie dziwię mu się. Skrzywdziłam go - odparłam smutno.
- To Ty podbiłaś mu oko? - wytrzeszczył oczy.
- Nie! Nie no coś Ty! Pobili się z Maksem.
- Tym menadżerem Leny?! - wytrzeszczył oczy ponownie.
- Tak.


 ~Louis~ 

- Stary idziesz na piwo? - rzuciłem w stronę Stylesa po zakończonej próbie.
- Nie mam nastroju, sorry - mruknął.
- No weź. Kiedy ostatnio byliśmy razem w pubie?
- Ech... niech Ci będzie - udało się! razem ruszyliśmy pieszo w stronę najbliższego klubu. zamówiliśmy po piwie i usiedliśmy przy wolnym stoliku.
- Pobiłem się z Maxem - rzucił nagle po chwili ciszy.
- Co? - zdziwiłem się.
- Lou, znam Cię bardzo dobrze. Wiem, że wyciągnąłeś mnie tutaj, żeby to ze mnie wyciągnąć. Takto siedział byś z Leną w domu - zrobiło mi się trochę głupio. Faktycznie odkąd się dowiedziałem, że Lena jest w ciąży, ciągle z nią siedzę, zaniedbując przyjaciół. Ech... kretyn ze mnie.
- Sorry, stary. Martwię się po prostu o Ciebie.  Fakt. Ostatnio was zaniedbałem, przepraszam. Gadałem dzisiaj z Miśką, w prawdzie krótko, ale jednak. O co do cholery w tym wszystkim chodzi?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytał zrezygnowany. Pokiwałem głową. - Ech... Postanowiłem ją wczoraj wieczorem odwiedzić. Stała przed drzwiami z tym całym Walkerem, menagerem Leny. Migdalili się, przytulali. Podszedłem bliżej i zapytałem się jej czy fajnie to się tak bawić czyimiś uczuciami. Wtedy ten debil wyzwał mnie od pudli i się pobiliśmy. To tyle - wziął duży łyk napoju.
- A gadałeś o tym z nią? Może on po prostu się do niej przystawiał? Nie pomyślałeś o tym?
- Dla mnie to było jasne.
- Ty to jednak jesteś kretynem.
- Dzięki - mruknął.


~Danielle~

 Przebrałam się w sportowe ciuszki i wyszłam ze wspólnej garderoby. Część grupy już się rozciągała.
- Cześć wszystkim! - zawołałam.
- Cześć Danielle!
Zaczęłam się rozciągać.
- Hej! Wszyscy już są? - do sali entuzjastycznie wbiegł Tim, choreograf.
- Jestem! Przepraszam, za spóźnienie.
- Blondyna jak zawsze punktualnie 10 minut po czasie - zażartował Tim.
- Przedłużyło mi się - wyjaśniła szybko i usiadła na parkiecie.
- Kochani mam dla was dobrą nowinę. Menadżer Demi Lovato widział nagrania z naszych prób, bardzo mu się spodobały i teraz patrzę na dwunastkę szczęściarzy, którzy wystąpią w teledysku do "Neon Lights"
- Łooo!! - zaczęliśmy krzyczeć z radości i klaskać.
- Uwielbiam ją - szepnęła do mnie Miśka.
- Ja też - odpowiedziałam podekscytowana.
- Zaczynamy od przyszłego tygodnia. Do tego czasu macie wolne. Dobrze wam radzę odpocznijcie i uważajcie na siebie. Od poniedziałku pracujecie z innym choreografem i samą Demi. Z tego co się orientuje to treningi będą od 16 do 20/21. Powodzenia.
- Dzięki Tim! - zawołaliśmy zgodnie.
- Ej Miśka! Coś się stało? Wyglądasz jakoś tak marnie - zapytałam gdy zauważyłam smutek i jej oczach i wymuszony uśmiech.
- Eh... Chodź na kawę to Ci opowiem.






_____________________________

Hej Kochani!

Jak tam minął wam tydzień? U mnie nawet spoko. Jak tam rozdział? Podoba się? Trochę mało komentujecie ;c Następny rozdział za tydzień ;)

A zapomniałabym! Nasza kochana  Julka jutro oficjalnie zostaje HOT 16 ♥

STO LAT! 

Hanikkk ♥


piątek, 21 lutego 2014

ROZDZIAŁ 5

Stałam w bezruchu. Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami samochodu, zaraz zapaliły się lampy. Podbiegłam w tamtym kierunku chcąc zatrzymać Harrego. Bez skutku.
- Kurwa! - krzyknęłam i weszłam do mieszkania.
Było tam dosłownie siwo. Nie wiem co Kaśka jarała, ale nie dało się wytrzymać.
- Otwieraj okno, albo wychodź okej? - rzuciłam zirytowana kaszląc.
- Coś Ci nie pasuje? To też moje mieszkanie - otworzyłam szeroko okno patrząc jak wspólokatorka pali coś leżąc na łóżku.
- Czekaj, czekaj! - kontynuowała.- Ty płaczesz? - zerwała się.
- Nie!- zaprzeczyłam szybko. - Jakbyś tyle nie jarała tego świństwa to by mi oczy nie łzawiły, pomyśl troche.
- Cienka jesteś. Przyznaj się lepiej. Co? Nieudany sex z Harrym? - zadrwiła.
- Zamknij się!
- A może jakiś trójkącik z Maxem? Co?
- Cofnij to! - przyparłam ją do ściany.
- Ohoho... Jakaś Ty nerwowa. Spokojnie laleczko- rzuciła z podłym uśmieszkiem.
- Cofnij powiedziałam!
- Zabawna jesteś - oderwała się ode mnie i zapaliła kolejnego jointa.
Zmierzyłam ją wzrokiem, zabrałam piżamy i weszłam do łazienki.Weszłam pod prysznic i opierając głową o ścianę spuściłam lodowatą wodę. Stałam tak chwilę rozmyślając. Otrząsnęłam się po dłuższej chwili. Umyłam głowę i dokładnie spłukałam całe ciało.
Wyszłam z prysznica i jeszcze mokra usiadłam na podłodze. Co ja teraz zrobię? Co z Harrym? Jak mu się wytłumaczę? Max to łajdak! Specjalnie rzucał to swoje teksty, oby tylko zburzyć moje kontakty z Harrym. Jak mogłam się z nim spotkać? Jeszcze ta suka z którą muszę mieszkać. Miśka, co Ty robisz ze swoim życiem? W Londynie miałaś być szczęśliwa.
Nagle, nie myśląc zbytnio, rzuciłam się na kosmetyczkę Kaśki. Wyciągnęłam z niej żyletkę i przejechałam ostrzem po wewnętrznej stronie nadgarstka.


~♥~

~Louis~

Leżeliśmy z Leną w łóżku oglądając jakąś komedię. Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi.
- Co to? - zapytała.
- Pewnie Harry - uspokoiłem ją i wróciliśmy do filmu.
Jednak po chwili usłyszeliśmy jakiś łomot i dźwięk tuczącego się szkła. Dziewczyna drgnęła.
- Poczekaj tu, ja sprawdzę - wygramoliłem się z pod kołdry i szybko pobiegłem na dół.
Było ciemno, jedynie w kuchni zauważyłem cień światła. Powoli zbliżyłem się tam. Wszędzie na podłodze leżało szkło od potłuczonych talerzy. Przy blacie stał oparty Harold, miał spuszczoną głowę.
- Hej stary, co się stało? - podszedłem do niego wymijając szkło.
- Tak jakoś wypadły mi z rąk.
- Kogo próbujesz oszukać? Chodzi o Miśke?
Kiwnął głową.
- Najchętniej to bym ją teraz przeklnął, ale nie mogę.
- Co zrobiła? Czekaj, co Ty masz na twarzy - obejrzałem lajpo pod jego okiem.
Westchnął i zanim zdążył odpowiedzieć w kuchni pojawiła się Lena.
- Harry! Matko Boska! Wystraszyłeś mnie. Co się stało? - zaczęła jak nakręcona.
- Ty miałaś się spotkać z tym Maxem, tak? - zapytał.
- Tak, widziałam się z nim.
- Z Michaliną?
- Tak, spotkaliśmy się z kawiarni. Potem wróciłam do domu z Danielle. O co chodzi?
Przedarł oczy. Lekko syknął gdy dotknął siniaka na twarzy. Nie zapowiadało się by chciał udzielić odpowiedzi.
- Masz - Lena wyjęła nóż z szuflady.- Przyłóż sobie tym zimnym - podała mu nóż.
- Dziękuję. Przepraszam, że was wystraszyłem - przytaknęliśmy głowami, czekając na głębsze wyjaśnienia. - Pójdę już do siebie - odbucił się na pięcie i wyszedł.
Lena chciała za nim pójść, jednak pociągnąłem ją, by go zostawiła samego.
- Poczekajmy do rana.

~♥~


"Za każdym przeciągnięciem żyletki po nadgarstku, czułam większą ulgę. Jednak po chwili ból i bezsilność powracała. Fatalnie się czuję, zarwałam nockę, a zaraz zacznie świtać. Poczucie winy nie pozwala mi usnąć. Najchętniej pobiegłabym do Leny, ale ona jest w ciąży, nie powinna się denerwować. Za to Danielle, pewnie odradzi mi którąś grupę i każde zwolnić tempo. Nawet nie dopuszczam do ciebie takiej myśli... Przeraża mnie świadomość, że będę musiała jeszcze dziś spojrzeć Harremu w oczy podczas tej próby" 
- Pamiętnik M.

~♥~


Od rana Harry do nikogo się nie odzywał, chyba, że musiał. Przed próbą w garderobie założył koszulkę z długim rękawem, domyśliłem się, że chce jak najwięcej ukryć. Gdy już byliśmy prawie gotowi, wszedł Paul.
- Chłopaki dziś wieczorem udzielicie wywiadu do radia. Matko Boska! - krzyknął gdy zobaczył Harrego.- Co to ma znaczyć?! - wskazał na lajpo pod jego okiem. Zapadła cisza.
-  A to co ma znaczyć? - Harry wskazał na brzuch Paula. - Ty masz bojler a nie kaloryfer, a ja mam podbite oko. Jakieś jeszcze pytania?
- Facet bez brzucha jest jak kufel bez ucha- zaśmiał się Niall.
- Jesteś bezczelnym smarkaczem Harry- rzucił Paul.- Już widzę te tonę tapety jaką nałożysz dziś na twarz by to przykryć. Zobaczymy komu będzie do śmiechu. Zbierajcie się! Zaraz zaczynamy - dodał na koniec jakby zapominając o całej sprawie.
 Gdy weszliśmy tancerki już się rozciągały. Rzuciło mi się w oczy, że Miśka też miała bluzkę z długim rękawem. Co to? Jakaś zmowa?
- Uwaga chodźcie tu wszyscy! - zawołał gość od choreografii.- Mam nową wizję na 'Half a Heart'. Jest to piosenka o miłości, więc moglibyśmy zrobić to ciekawiej. Jednak w mojej wizji jest miejsce tylko dla pięciu tancerek - dziewczyny trochę się przejęły.- Ale spokojnie. Spokojnie. Zaczynamy od powtórki 'Story of my life'. Po tym wybiorę tancerki.
No i się zaczęło. Po skończonym układzie. Choreograf przeszedł obok dziewczyn.
- Tą którą klepnę , niech wystąpi.- Przeszedł kawałek. Klepnął Emilkę, Sarę, Martę i brunetkę, której imienia jeszcze nie potrafię wymówić. Zatrzymał się przy rudej, zmierzył ją wzrokiem. Przeszedł kawałek dalej i zatrzymał się przy Miśce, którą także zmierzył wzrokiem.
- Wy dwie - wskazał na Miśkę i Kaśkę.- Jeszcze raz. Puście mi tu sam podkład do 'Story of my life'! - rozporządził. Ruda rzuciła blondynce podłe spojrzeniem a tamta jakby zupełnie nie wiedziała co się dzieje.
Gdy tańczyły bardziej patrzyłem na Harrego, niż na nie. On bacznie przyglądał się Miśce, ale niczego nie mogłem wyczytać z tego spojrzenia.
- Blondi wystąp! - zawołał w połowie.- Zatańczysz do 'Half a Heart'. Reszta niech sobie odpocznie. A teraz tak - zatarł ręce.- Dobiorę was w pary.
- Nie możemy sami się dobrać? - rzucił Harry po czym zmierzył Miśką oschłym spojrzeniem.
- Bez głupich pytań poproszę. Jak masz na imię?- zapytał .
- Marta
- Marta do Zayna. A ty?
- Emilka.
- Emilka do Nialla. Ciepie to znam- machnął ręką.- Sara do Louisa. A ty jak masz na imię?
- Michalina.
- Michalina do Harrego. - Blondynka zamarła, Harry drgnął zaraz po usłyszeniu swojego imienia. - No co tak stoisz? Do Harrego! - Miśka powoli zbliżyła się do Stylesa.





______________________________
Siemka!
Przepraszam was, że tak późno! Naprawdę, przepraszam :)
Co sądzicie? Podejrzewaliście coś ? Miśka nie wytrzymała... jak myślicie co będzie dalej?

PS. Dodałyśmy nasze numery GG po prawej stronie :)
Pozdro <3
Jultek Xx

piątek, 14 lutego 2014

ROZDZIAŁ 4


~Miśka~

Siedziałam z Danielle w małej kafejce bawiąc sie słomką od mojego shake'a. Dziewczyna, jak to ona, ciągle coś mówiła, przeżywała. Muszę szczerze przyznać, że jej nie słuchałam. Ciągle myślałam o dzisiejszej sytuacji z Harrym. O liście, pocałunku, o tym co powiedział. Dlaczego to wszystko musi być, aż takie trudne?
- Zgodzić się? - spytała nagle. Nie wiedziałam o co może chodzić.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Możesz powtórzyć?
- Ty mnie w ogóle nie słuchasz. Co się dzieje? Coś Cię trapi?
- Nic takiego. Jestem trochę zmęczona.
- Nie wierzę. Chodzi o Harrego? - spojrzałam na nią zdziwiona. - Bingo! Mów co jest?
- Z Harrym? A co ma być? Nic nie jest - wzruszyłam ramionami.
- Znam go dość długo i gołym okiem widać, że mu zależy - zapadła długa niezręczna cisza. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Całe szczęście Peazer cierpliwie czekała.
- Wiesz Danielle? - westchnęłam, przerywając tę ciszę. - Chyba wciąż jestem małą dziewczynką, która nie ma głowy do miłości, marzy o księciu na białym koniu, który uratuję ją z wierzy. Tyle, że życie nie jest bajką.
- Kochasz go?
- Tak - zaraz co ja powiedziałam?! - Nie, nie kocham go - potrząsnęłam głową. - Zdecydowanie nie!
- To w czym widzisz problem? Jest natrętny?
- Tak. Dziś wysłał mi kwiaty, a na próbie pocałował. Głupia odwzajemniłam mu ten pocałunek.
- Co?! - wydarła się.
- Ciszej. Powiedziałam mu później, by przestał, by odpuścił. Stwierdził, że odpuści, jeśli powiem mu prosto w oczy, że to mnie nie rusza, że nic do niego nie czuję.
- I... - zachęciła mnie bym kontynuowała.
- Odeszłam. Skłamałabym, gdybym to powiedziała. Dobrze wiesz, że brzydzę się kłamstwem. Kocham go jak przyjaciela, nie chce tego stracić.
- Tylko, że z przyjaciółmi się nie całuję.
- Moja wina, że robi to tak zajebiście?
- Boże, kobieto weź ty się przyznaj, że jest on dla Ciebie kimś więcej niż tylko przyjacielem! Nie rozumiesz, że ranisz jego, a przede wszystkim siebie?! Daj wam szansę.
- Nie mam czasu na miłość.
- Zawsze jest na nią czas.
- Ale jak ty sobie to wyobrażasz? Nie mam nawet kiedy nawet zjeść, a mam się bawić w randki i chodzenie za rączkę?
- Boisz się. Boisz się, że Cię zrani, tak jak to zrobił to Patryk - stwierdziła. Zakrztusiłam się swoim shakiem. - To było 2 lata temu. Zrozum, że nie każdy facet jest takim dupkiem. A już na pewno nie Hazz. Mimo iż ma opinię kobieciarza. Jest on poza tym najbardziej upartą osobą jaka chodzi po tej planecie. Po tym jak odwzajemniłaś jego pocałunek tak łatwo nie odpuści. Tym bardziej, że nie powiedziałaś mu, że ci nie zależy - ona ma rację. Jestem skończoną idiotką. Spojrzałam w stronę drzwi wejściowych i ujrzałam piękną, cieżarną Lenę. Zaraz za nią wszedł Max. - O Lena! Max! Chodźcie! - zawołała ich brunetka, na co oni ruszyli w naszą stronę.

~♥~

Siedzieliśmy we czwórkę przy stoliku już od dobrej godziny, popijając swoje napoje. Rozmowę przerwał nam telefon Leny. Wyciągnęła go i odczytała sms'a.
- Miło było, ale na mnie czas - dziewczyna powoli wstała z krzesła.
- Odwiozę Cię - od razu zaoferował się Walker.
- Ja w sumie też muszę lecieć, bo umówiłam się z Liamem. Lena mogę Cię podrzucić do domu. Mam po drodze.
- Ooo... to super. Dzięki za miłe po południe - dziewczyny pożegnały się i odjechały. Zostałam sama z Maxem.
-Chcesz coś do picia, jedzenia? - zaproponował po chwili.
- Może kawę.
Max wstał i poszedł zamówić. Miło z jego strony.
- Co się stało, że wyciągnąłeś Lenę do kawiarni?
- To, że już nie współpracujemy, nie znaczy, że nie możemy utrzymywać kontaktów- odparł patrząc mi prosto w oczy, co wbrew jego oczekiwaniom wcale mnie nie krępowało.
- Tego nie powiedziałam. Fajnie że się dogadujecie- rzuciłam utrzymując kontakt wzrokowy. 
- Zdajesz sobie sprawę, że gdyby nie Ty, to moja znajomość z Leną wyglądałaby inaczej, prawda?
- Co ja mam do waszej znajomości? - zapytałam z lekką irytacją, po czym on pęknął i odwrócił wzrok. Wygrałam.
- Wiesz... Zawsze jak się z nią spotykam, liczę na to, że spotkam taką śliczną blondynkę jak Ty.
W tym momencie kelner przyniósł nasze kawy. Gdy odszedł kontynuowałam.
- Nie cukruj.
- Prawdę mówię. A zastanawiałaś się kiedyś, aby mieć menadżera?
 - Po co mi jakiś tam menadżer? - upiłam łyk gorącej kawy.
- "Jakiś tam" to po nic, ale taki jak ja mógłby pomóc rozwinąć Ci skrzydła.
- Radzę sobie, dzięki - burkłam.
- Pomyśl o tym. Współpraca z taką pięknością byłaby dla mnie zaszczytem, a poza tym gwarantuje Ci, że byłabyś zadowolona z rezultatów.
- Doprawdy? Okej, przemyśle to - rzuciłam przewracając oczami, tak dla świętego spokoju.
Zaczęliśmy rozmawiać o jego pracy. Biedaczek nie ma komu być menadżerem. Hah. Nie wiem, czy on sie chwalił czy żalił. Cały czas próbował jakby zahipnotyzować mnie spojrzeniem. Bez większych rezultatów.
Na koniec stwierdził, że odwiezie mnie do domu. Miło z jego strony, ale muszę znaleźć trochę czasu i wyrobić prawo jazdy. Wolę być niezależna.
- Dziękuję za miły wieczór - rzucił gdy staliśmy pod moimi drzwiami znów próbując oczarować mnie spojrzeniem.
- Ja też. Max ... mógłbyś przestać tak na mnie patrzeć?
- Jak?
- Wiesz o co mi chodzi - westchnęłam.
- Nie mogę. Przy Tobie jestem jakby zaczarowany - zbliżył się do mnie.
- Nie wciskaj mi takich bajeczek - odsunęłam się.
- To nie bajeczki. Zakochałem się - utrzymując kontakt wzrokowy zbliżył się ponownie. A jego rączki znalazły się na moich biodrach.
Przerzuciłam oczami i w tym samym momencie z mroku letniej nocy wyjawił się Harold.
- Aha! Już wszystko jasne! - rzucił z gniewem, jak poparzona odskoczyłam od Maxa. - Czemu nie powiedziałaś mi wprost, że wolisz tego wyżelowanego babiarza? Zrobiłaś ze mnie kretyna!
- Harry, to nie tak! Mnie z nim nic nie łączy - zaczęłam się tłumaczyć spoglądając raz na niego, raz na Maxa, który z wyższością patrzył na Stylesa.
- Tak, jasne! Nie tłumacz się! Fajnie się bawiło uczuciami, no nie?
- No już! Zluzuj majty wylansowany pudelku! Nie widzisz, że nam przeszkadzasz? - rzucił arogancko Max
- Zamknij się! - docięłam mu, a w tej samej sekundzie Harry się na niego rzucił.
- Ja ci dam pudelka! - warknął szarpiąc się z nim.
- Ej! Ej! Przestańcie! - nadaremno próbowałam ich od siebie odciągnąć.
Ignorowali mnie. Szarpali się dalej, a z ich ust leciały coraz to ostrzejsze pociski. Bum! Nagle leżą na trawniku. Max siedzi i unieruchamia Harrego, ale tylko przez chwilę, bo zaraz Styles siedzi na nim i tłucze go po twarzy, tamten go kopie i kilkakrotnie uderza. Wszystko działo się tak szybko. Nie wiedziałam jak reagować. Nagle rzuciłam się na nich.
- Koniec! - krzyknęłam odsuwając ich od siebie. Obydwoje dyszeli.
Styles poprawił szczęką nie spuszczając wzroku z przeciwnika.
- Jeszcze się policzymy gwiazdeczko - dociął Walter. - Żegnaj piękna- zwrócił się do mnie. Próbował się zbliżyć, ale dałam mu w twarz.- Nie musisz przy nim udawać twardzielki - dodał.
- Zamknij się! I nie zbliżaj się do mnie więcej!- krzyknęłam odpychając go.
Odszedł. Odwróciłam się do Harrego. Stał jak słup, ale biła od niego złość.
- Żegnaj piękna - rzucił oschle, cytując Maxa i odszedł.
- Harry! Proszę zaczekaj! - próbowałam go zatrzymać.
- Proszę Cie, daruj sobie.
Opadły mi ręce. Stanęłam jak wryta, nie wiedząc co dalej.



___________________________________

Hejj ;* 

Jak tam żyjecie? Niespodzianka się podobała? Jak tak to się cieszymy :) Dzisiaj z okazji walentynek taka mała sprzeczka, co wy na to? 

Życzę wam miłych trzech godzin walentynek :) 

Całuję, Hanikkk ♥


wtorek, 11 lutego 2014

ROZDZIAŁ 3


~TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ~

‘Chyba się przeliczyłam z własnymi siłami. Dwie grupy? Cały dzień w biegu? To chyba za dużo. Jednak teraz nie jestem w stanie z żadnej zrezygnować. Pierwsza grupa daje mi możliwość współpracy z One Direction, a grupa Danielle to jeszcze wyższa półka, dzięki której mogę się rozwijać. 
Nie radzę sobie. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Dziewczyny ciągle mi docinają, a powód zawsze się jakiś znajdzie. A to pomylę się w krokach, a to muszę wyjść wcześniej i już jakieś podteksty, nawet jak ostatnio zasłabłam to mnie cisnęły. Nie ma co, milutko… Nie zwalniam jednak tempa. 
Czasem daję się namówić Danielle na wyście do jakiegoś klubu. Alkohol i dobra muzyka to chyba najlepsze lekarstwo by odreagować. Ciekawiej się robi jak w takim klubie spotkam Maxa. Nie wiem co on planuje. Chyba wybrał mnie sobie za cel do podrywu. Jest załamany, bo Lena zrezygnowała na jakiś czas z kariery. Stwierdził, że jej nie zostawi, ale znajdzie też kogoś innego. Ostatnio z nim rozmawiałam. Prócz tego, że to podrywacz i babiarz to jest bardzo miły. Harry jest wyraźnie o niego zazdrosny, a my przecież nie jesteśmy razem.
 Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłabym mieć teraz chłopaka. Kiedy? Nie mam czasu na zjedzenie śniadania czy nawet obiadu, a co dopiero na randki. Czasem, jak mam trochę wolnego to wychodzę z nim do kawiarni, by pogadać. Chyba dwa albo trzy dni temu po takim spotkaniu odwiózł mnie do domu. Rozmawialiśmy jeszcze długo pod drzwiami. Stwierdził, że musi coś zrobić. Pocałował mnie. To było magiczne. Poczułam to na całym ciele. Wspaniale całuję, ale ja przecież nie mogę. Nie mogę pozwolić sobie na miłość. Przykro mi… 
Nie mam czasu dla Leny, a co dopiero dla chłopaka. Nie pamiętam kiedy od tak się spotkałyśmy, spontanicznie. To przez to moje zabieganie, bo ona ma dużo czasu. Jej ciąża rozwija się świetnie. Praktycznie ciągle siedzi w domu, ewentualnie idzie z Louisem się przejść. Lekarz zalecił jej dużo odpoczywać i się nie przemęczać, co chyba chłopak trochę opacznie zrozumiał. Biedna dziewczyna nic nie może sama zrobić. On nawet jej gotuje! To się nazywa facet!’
-Pamiętnik M.


- Miśka do Ciebie – usłyszałam głos Kaśki, która pojawiła się w moim pokoju z bukietem kwiatów. Natychmiast się zerwałam.
- ‘Chcę byś wiedziała, że jesteś najważniejsza, z każdą chwilą chce czuć bicie Twego serca’ – współlokatorka  zaczęła czytać liścik dołączony do bukietu. Rzuciłam się na nią by jej go odebrać, ale ta uciekła. – Ojejku, Miśka jakie to urocze. Ciekawe od kogo? Harry? Hmmm… - ciągnęła.
- Zamknij się! – zabrałam jej moją własność. – Wypierdalaj z mojego pokoju! – wypchnęłam ja zatrzaskując drzwi, po czym usiadłam i zaczęłam czytać kartkę.

‘Kochana!
Chcę byś wiedziała, że jesteś najważniejsza,
Z każdą chwilą chcę czuć bicie Twego serca.
Przy tobie tylko czuję coś tak niesamowitego
Chcę Ciebie więcej, nie potrzebuję już nikogo,
Przy tobie jestem sobą, tęsknię gdy Cię nie ma obok.
A mówią mi zostaw, i tak wszystko się wali,
Specjaliści, znawcy serc, którzy nigdy nie kochali,
Mówią znajdź sobie inną, nie ma nad czym szlochać,
Inne są lepsze, je też da się pokochać.
Nie rozumieją, że ja chcę Michalinę i koniec.
Nie rozumieją, że nikt nie zastąpi mi Ciebie,
Tylko w tobie widzę siebie, Ty jesteś moim niebem

A teraz już bez rymów… Nie mogę przestać o Tobie myśleć.
Cały czas czuję Twój zapach, a po tym pocałunku…
Już kompletnie nie mogę się na niczym skupić.
Jestem zbyt mało nowoczesny by napisać Ci to elektronicznie, 
A za bardzo tchórzliwy by powiedzieć Ci to prosto w oczy.
Widzimy się na Twojej/Naszej dzisiejszej próbie <3
H.

Przeanalizowałam cały tekst bardzo dokładnie kilka razy. Teraz już wiem, że błędem było całowanie się z nim. Być może to była jedna z najmilszych chwil w moim życiu, ale to był błąd. Jakiej próbie? A tak! Faktycznie. Całkowicie zapomniałam. Miałyśmy im pokazać choreografię do ‘Half a heart’. Nie chcę go teraz widzieć. Nie wiem jak się zachować…

~♥~
 
W szatni jak zwykle z nikim nie rozmawiałam. Jak najszybciej się przebrałam i poszłam się rozciągać. W trakcie mojej rozgrzewki podszedł do mnie Harry.
- Hej Piękna! – musnął mój policzek. Cicho westchnęłam wiedząc, że nie ominie mnie ta rozmowa. Im wcześniej ją przeprowadzę, tym lepiej.
- Cześć. Harry posłuchaj… Dziękuję za kwiaty. Są śliczne, ale nie wyobrażaj sobie za dużo. Jestem na siebie wściekła, że dałam Ci jakąkolwiek nadzieję. Ten pocałunek był błędem. To nie powinno się stać. Zapomnijmy o tym. Przepraszam, ale z mojej strony możesz liczyć tylko na przyjaźń – skończyłam i odwróciłam się by odejść, jednak chłopak złapał mnie za rękę.
- Dlaczego? – spuściłam głowę. Co ja mam mu powiedzieć? Że nie radzę sobie psychicznie z docinkami? Powie, żebym się tym nie przejmowała, bo mi zazdroszczą. Że nie mam czasu nawet zjeść, a co dopiero mieć chłopaka? Powie, żebym zrezygnowała z jednego zespołu, że się przemęczam. Mam mu powiedzieć, że cholernie mi się podoba, ale boję się zaufać? Że nie chcę powtarzać sytuacji z Patrykiem? Stwierdzi, że jest inny, żebym zaryzykowała.
- Po prostu nie – i wtedy znowu mnie pocałował. A ja jak ostatnia kretynka znowu oddawałam mu te pocałunki. Moja wina, że tak na mnie działa? Że tak nieziemsko całuję? Kiedy zabrakło nam tlenu oderwał się o mnie i oparł swoje czoło o moje, patrząc mi prosto w moje tęczówki.
- Powiedz mi prosto w oczy, że to na Ciebie nie działa, że nic do mnie nie czujesz to odpuszczę.
- Harry… - westchnęłam.
- Powiedz to, a zniknę – pokiwałam głową i odeszłam. W drzwiach od garderoby stały dziewczyny, które przyglądały się całej sytuacji. Po chwili już tańczyłyśmy przed chłopakami. Cały czas czułam na sobie wzrok Stylesa, przez co nie mogłam się skupić. Ciągle myliłam kroki.
- Dobra, koniec! – krzyknął Paul. – Dopracujemy to jeszcze. Teraz jesteście już wolni – pobiegłam pierwsza do szatni, starając się unikać kąśliwych uwag na temat mojej osoby. Wychodziłam już z budynku, kiedy poczułam szarpnięcie za rękę. Odwróciłam się i stałam twarzą w  twarz z Hazzą.
- Miśka, pogadajmy na spokojnie. Bez świadków. Znam pewne miejsce, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał, obserwował. Proszę.
- Umówiłam się z Danielle.
- Przełóż. To dla mnie bardzo ważne.
- Nie – powiedziałam twardo, lekko wkurzona. – Śpieszę się.


~Lena~

- Proszę skarbie – Lou podał mi kubek z herbatą i usiadł obok na kanapie obejmując mnie. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, dziękując. Wiele się zmieniło u nas przez te trzy miesiące. Mój brzuch sporo urósł i ciężko mi się poruszać. Lekarz zalecił mi dużo odpoczywać i nie przemęczać się, ale Tomlinson to już przesadza. Oczywiście zaraz po tym jak dowiedział się o dziecku stwierdził, że muszę z nim zamieszkać albo on wprowadzi się do mnie. Nie mając wyboru mieszkam teraz z piątką debili. Od tej pory nie mogę zrobić sobie śniadania, kolacji. Nic, kompletnie nic. O obiedzie już nie wspomnę. Gotuje przeważnie Harry, jeśli tylko ma czas, czasem wpada Dan. Dość często zagląda też moja mama, która na wieść, że zostanie babcią ucieszyła się niesamowicie. Jednak nie obyło się bez słów, mówiąc, że zachowaliśmy się skrajnie nieodpowiedzialnie i to za wcześnie.
- Kochanie, znów się zamyśliłaś? – z transu wyrwał mnie głos mojego narzeczonego. Fakt, ostatnio bardzo często.
- Lou?
- Tak, Myszko?
- Kocham Cię – przysunęłam się do niego, by złożyć na jego ustach słodki pocałunek, kiedy zadzwonił mój telefon. Szybko musnęłam jego wargi i spojrzałam na wyświetlacz. Max. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Lena?
- Cześć Maxi – uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie teraz jego minę. Nie lubił jak się do niego tak zwracałam.
- Jak się czujesz? Co powiesz na koktajl owocowy? Dawno się nie widzieliśmy. Przyjdę po Ciebie za pół godziny, ok? Super to do zobaczenia! – i się rozłączył. No tak, cały on. Nie chcąc usłyszeć odmowy, rozłącza się nie dopuszczając mnie do słowa i wychodzi na jego. Ech…
- Co chciał? – spytał oschle Lou. Zaśmiałam się.
- Zaprosił mnie na koktajl. Przyjdzie za 30 minut – powoli wstałam z sofy.
- Po moim trupie! – oburzył się. – On nie wie w jakim jesteś stanie?! Nigdzie nie idziesz!
- Ciąża to nie choroba, Myszko. Mały spacer dobrze nam zrobi – dotknęłam brzucha.
- Równie dobrze możesz iść ze mną!
- Kocham Cię, zazdrośniku – pocałowałam go i poszłam się przebrać.



_________________________

Heej!
Oto rozdział niespodzianka dodany wcześniej? Cieszycie się? Podoba się wam? Wgl co sądzicie o pamiętniku Miśki?
A może, ktoś domyśli się skąd wziął się tekst z listu Harrego? Zgadujcie XD

Buziaki! Do następnego ♥
Jultek Xx

piątek, 7 lutego 2014

ROZDZIAŁ 2


"Jak to dobrze, że Lena, mimo to, że nie czuła się najlepiej, poleciała z nami na Florydę. Bez niej musiałabym siedzieć z dziewczynami z grupy i wysłuchiwać ich chamskich komentarzy na mój temat."
- Pamiętnik M.

Na lotnisko jechaliśmy kilkoma busami. Jako iż jestem bliską przyjaciółką One Direction byłam w ich pojeździe razem z Danielle, Perrie i Leną. Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni po wczorajszym after party, ale każdego było jeszcze stać na jakieś żarty. W trakcie drogi przyglądałam się mojej przyjaciółce i Louisowi. Ech... Pewnie się powtarzam, ale chciałabym, żeby i mnie spotkała taka wielka miłość. Może mi się zdaje, ale zachowywali się tak jakoś, hmm... bardziej słodko niż zazwyczaj? Siedzieli bardziej w siebie wtuleni? Jakoś dziwnie Lou bawił się palcami brunetki, uśmiechając się bardziej? Ech... wydaje mi się. Nie widzieli się dobre dwa miesiące. Co ja się im dziwie.
 Narastające piski dziewczyn zakomunikowały nam, że już prawie jesteśmy na miejscu, co tylko zostało potwierdzone chwilę później przez kierowcę. W sumie to powinnam się już przyzwyczaić, że gdziekolwiek będę jechała z chłopakami to będą fanki, ale nadal mnie to przeraża i chyba nie tylko mnie. Lena trochę chyba straciła humor. No nic. Jak to mówią 'Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma'. Przecież pisząc się na tą trasę wiedziałam, że nie będę miała normalnego życia. Wygrzebaliśmy się z auta z przyklejonymi uśmiechami. My z pomocą ochroniarzy szybko przedostałyśmy się do pomieszczenia, natomiast chłopcy ruszyli w stronę fanek.
Po dobrych dwóch godzinach nareszcie siedzieliśmy w samolocie. Usiadłam obok Harrego, który od razu zaczął teram przyszłości.
- Co planujesz dalej? W sensie, po trasie.
- Zaczynam pracę w grupie z Danielle.
- Czyli zostawiasz tę obecną? - zdziwił się.
- Nie no coś ty!
- Ambitna jesteś - poruszył zalotnie brwiami.
Odpowiedziałam lekkim uśmiechem i ponownie zaczęłam przyglądać się Lenie i Louisowi. Dość! Nie mogę na nich patrzeć. Wstałam.
- Louis robimy wymianę. Zjeżdżaj do Stylesa - rzuciłam.
- Co?
- Mam chyba prawo wreszcie porozmawiać z przyjaciółką, no nie? - dodałam trochę oschło siadając obok Leny.
- Co Ty wyczyniasz?- zapytała trochę zdziwiona i zirytowana.
- Mnie też nie widziałaś tak długo, a jakoś ze mną się tak nie migdalisz - syknęłam trochę złośliwie, ale taka była prawda. Stałam się zazdrosna o Lenę.
- Oj przepraszam - rzuciła mi się na szyję. Siedziałam nieruchomo.
- Zazdroszczę Louisowi, że spędza z Tobą tyle czasu. W ogóle wam zazdroszczę, że znaleźliście idealną miłość - westchnęłam.
- Miśka! Przecież masz mnie - dosadził Harry machając do mnie w przedniego siedzenia z debilnym uśmieszkiem.
- Harry nie podsłuchuj! - krzyknęłyśmy niemal jednocześnie na co Styles speszył się i obrócił.
- Chodźmy do toalety - zaproponowała Lena.
Przytaknęłam i wąskim korytarzykiem pomiędzy siedzeniami przecisnęłyśmy się do niedużej toalety. Brunetka dokładnie sprawdziła czy nikogo tam nie ma, następnie stanęła naprzeciwko mnie.
- Muszę Ci coś powiedzieć. To miała być tajemnica przez jak najdłuższy czas, ale Tobie muszę powiedzieć- zaczęła podekscytowana. Przytaknęłam.- Tylko proszę, ani słowa, ani nawet wymownego spojrzenia, nic. Nikt ma nie wiedzieć.
- Wiesz przecież, że nikomu nie powiem.
- Louis mi się wczoraj oświadczył - wypiszczała szeptem pokazując mi lewą dłoń a na niej śliczny pierścionek z białego złota. Odebrało mi mowę, zaczęłam go oglądać. Był piękny.

"Kiedy już wyszłyśmy z tej toalety i usiadłyśmy na swoich miejscach znów poczułam, ze jesteśmy sobie naprawdę bliskie. Tematy nam się nie kończyły. Omijałam jednak temat moich relacji z dziewczynami z grupy, po co martwić tak szczęśliwie zakochaną? "
Pamiętnik M.

~Lena~

Dzięki Miśce zapomniałam o tym, że ostatnio źle się czuję. Od prawie miesiąca towarzyszą mi zawroty głowy i mdłości. Bałam się, że lot samolotem źle się dla mnie zakończy, ale jest dobrze. Często zastanawiam się przez co tak mam. W ciąży nie jestem na bank, bo miesiączkuje normalnie, może mniej obficie, ale normalnie. Trochę się o siebie boje. Dostałam wiatr w skrzydła, pierwszy film i już chcą mnie w następnym. Nie mogę teraz się rozchorować. Spojrzałam na chłopaków z tyłu. Louis śpi, więc jest dobrze.
- Miśka? - zaczęłam cicho.
- Hmm?
- Mam prośbę. Tylko nikt nie może się dowiedzieć, ok? Szczególnie Lou.
- Co się stało? - spytała przerażona.
- Ostatnio źle się czuję. Niby wszystko jest okey, ale jednak. Chciałabym się upewnić. Pójdziesz ze mną do lekarza jak wrócimy do Londynu? Nie chcę martwić Tomlinsona. Wiesz jaki on jest.
- Jasne nie ma problemu. Ale co sie dzieje?
- Ech... Boję się, że tak jak tata mogę mieć nowotwór...
- Nawet o tym nie myśl! - przerwała mi i przytuliła mocno.


~Miśka~

To był chyba najbardziej męczący koncert. Na szczęście już ostatni z tej trasy. Dziś było mi jakoś duszno, a poza tym bisowaliśmy chyba 4 razy. W garderobie panował niezły harmider. Wszystkie chciały jak najszybciej tylko się da ją opuścić. Mnie sie jakoś nie spieszyło.
- Pomożesz mi to odpiąć? - zapytałam Kaśkę, ale ona udawała ze mnie nie słyszy. Westchnęłam i nieudolnie sama zaczęłam go rozpinać.
Nagle do ciasnego pomieszczenia weszła nasza trenerka.
- Dziewczęta jesteście niesamowite! Podziwiam waszą ciężką pracę. Teraz jesteście wolne na dwa tygodnie, ale proponuję byśmy ten wieczór spędziły razem. Floryda jest naprawdę piękna! Co wy na to? - zapytała rozradowana. Wszystkie przytaknęły.
- Ja nie mogę, przepraszam. Umówiłam się z Leną. To ważne.
- Tak, tak. Już tutaj nie kłam. Wszyscy wiemy, że idziesz do Harrego. No powiedz, dobrze całuję? A w łóżku też jest taki dobry jak wszyscy mówią? - burkła Kaśka na co część zachichotała.
- Odpieprz się ode mnie! Lepiej zacznij się interesować swoim cellulitem, a nie moim życiem! - docięłam. Przymrużyła gniewnie oczy, a kilka dziewcząt zaczęło szeptać.
- Lepiej uważaj - zagroziła mi palcem - i pamiętaj, że dzielisz ze mną mieszkanie.
- Grozisz mi? - zirytowałam się.
- Tylko ostrzegam - uśmiechnęła się cwaniacko i odeszła. Zostałam sama. Kurwa! Mam dosyć! Usiadłam na kanapie i przetarłam twarz dłońmi.
- Miśka? Co się stało? Czemu siedzisz tutaj sama? - no kurwa, Styles, jeszcze Ciebie tu brakowało!
- Wszystko okey. Trochę zmęczona jestem.
- To co widzimy się w klubie?
- Jakim klubie? - zdziwiłam się.
- Całą ekipą idziemy do klubu uczcić koniec trasy. Twój zespół też.
- Aaa... Sorry nie mogę. Umówiłam się z Leną na plotki. Wiesz dawno nie gadałyśmy. Musimy to nadrobić - wymusiłam uśmiech i chyba uwierzył bo odpuścił. Skierowałam się do hotelu, gdzie miała na mnie czekać przyjaciółka.

~♥~

Siedziałyśmy w szpitalu, czekając w kolejce. Jak obiecałam dziewczynie, od razu po powrocie udałyśmy się do lekarza. Co chwila nerwowo spoglądałam na zegarek. Za niecałą godzinę zaczyna się próba z grupą Danielle. Nie chce się spóźnić, ale nie chcę zostawić Leny samej.
- Ljena Bottka - wyczytała nieudolnie jakaś pielęgniarka.
- Jestem.
- Proszę wejść - rozkazała. Wstałyśmy. Złapałam przyjaciółkę, za rękę i weszłyśmy do gabinetu.
- Dzień dobry. Co Panie do mnie sprowadza? - zaczął sympatycznie.
- Dzień dobry. Ostatnio nie czuję się najlepiej, miewam mdłości i zawroty głowy. Zdażyło się również, że zwymiotowałam a nie jadłam wcześniej niczego.
- Hmmm... Jak u pani z miesiączką?
- Jakoś ostatnio mniej obficie.
- Jest Pani aktywna seksualnie?
- Tak - odpowiedziała pewnie.
- Tak? - zdziwiłam się. Lena spojrzała na mnie trochę niepewnie.
- Tak - powtórzyła patrząc mi w oczy.
- Ile ma Pani lat?
- 20.
- Cóż. Proszę się położyć i podnieć koszulkę. Zrobimy USG - po chwili już lał na brzuch dziewczyny jakąś dziwną maź, po czym przytkną jakieś urządzenie. Na ekranie telewizora pojawił się niezrozumiały dla mnie obraz. Ech... Chwilę pojeździł tym czymś po jej brzuchu. Kiedy już skończył wytarł go papierowym ręcznikiem i wyrukował jakieś zdjęcia. - Zapraszam - wskazał na nasze poprzednie miejsca. - Tak jak myśłałem jest pani w ciąży, a dokładnie na początku trzeciego miesiaca. Gratuluję. Jeśłi chodzi o menstruacje, proszę się nie martwić. W Pani przypadku nie zagraża to dziecku - spojrzałam zszokowana na Lenę. Jej oczy były jak pięć złotych i robiły się mokre. Lekarz kontynuował. - Jeśli tylko wyrazi Pani na to zgodę, zostałbym lekarzem prowadzącym.
- Przepraszam, przyjaciółka jest w szoku. Czy mogłybyśmy przyść jutro? Na spokojnie musimy sobie to wszystko poukładać. Rozumie Pan? - przejęłam inicjatywę, widząc, że Lena nie jest w stanie nic powiedzieć.
- Oczywiście. Nie ma najmniejszego problemu. To moja wizytówka. Proszę zadzwonić - podał mi małą karteczkę. szybko wsunęłam ją do kieszeni i wyprowadziłam przyjaciółkę z gabinetu.
Doprowadziłam ją do samochodu nie odzywając się za dużo.
- Spierdoliłam życie. Sobie i Louisowi - powiedziała, gdy usiadłyśmy w aucie.
- Nie mów tak. To przecież nie koniec świata.
- Świata może nie, kariery tak.
- Lena nie płacz - przytuliłam ją gdy tylko zauważyłam pierwszą łzę. - Wszystko będzie dobrze, na pewno jakoś się ułoży. Louis Cie nie zostawi. Po prostu szybciej założycie rodzinę - próbowałam jakoś ją pocieszyć. Nic nie mówiła. Westchnęłam.
- Jak to powiesz Louisowi? Kiedy?
- Nie wiem - zamilkłam i wedle jej niemej prośby nie drążyłam dalej. Podwiozłam ją pod dom.
- Lena, przepraszam. Nie mogę z Tobą zostać. Zaraz mam trening - powiedziałam bijąc się z wyrzutami sumienia.
- Dobrze. Dam sobie radę - przyjaciółka spuściła głowę. Po chwili spojrzała mi w oczy i wyszła z pojazdu. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Tomlinsona.
- Louis! Musisz jak najszybciej przyjechać do Leny.
- Coś się stało?
- Tak. Ona nie może być teraz sama a ja musze jechać na trening. To ważne! - rozłączyłam się i pojechałam pod studnio.




________________________________

Hej Wszystkim! 
Jak się macie? Kto ma ferie a kto dopiero zacznie? Nam niestety skończyły się tydzień temu ;c No ale wszystko co dobre szybko się kończy ;) 

Jak wam się podoba rozdział? Zaskoczeni? Heh ♥

A i jeszcze jedno ;p Jeśli ładnie będziecie komentować, to przewidujemy niespodzianki dla was :) 

Do następnego ♥
Hanikkk ♥