piątek, 28 marca 2014

ROZDZIAŁ 10

-Możemy porozmawiać? - zwróciłem się do blondyna na korytarzu. Trochę się zmieszał, jakby mnie nie zrozumiał.
- A o czym konkretnie? - odpowiedział po chwili.
- Mógłbyś dać jej spokój? Starczy jej problemów, a przez Ciebie tojuż wystarczająco wypłakała.
- Ehe, bo co? Ty mi każesz? A może Twoje faneczki mnie napadną- zadrwił, ale udałem, że tego nie słyszę - Nie mieszaj sie w nie swoje sprawy.
-Tu chodzi o Miśkę, więc są to jak najbardziej moje sprawy- rzuciłem i odszedłem. Dalsza rozmowa z tym człowiekiem nie miałaby sensu.
Poszedłem do damskiej toalety. Miśka już dość długo tam siedziała. Może znowu zasłabła?
- Miśka, jesteś? - zapytałem cicho wchodząc do toalety. Cisza. Wszedłem do dalszego pomieszczenia z kabinami.- Miśka? - ciągła cisza.
Po chwili usłyszałem cichy szmer. Schyliłem się i zobaczyłem nogi dziewczyny siedzącej na podłodze i krople krwi na kafelkach. Wystraszyłem się.
- Miśka! - szarpnąłem za klamkę. - Miśka otwórz! Wszystko w porządku? - cisza.- No otwórz - ponownie szarpnąłem,- bo wyważę drzwi - nadal cisza. Westchnąłem - Miśka, proszę otwórz - uderzyłem zrezygnowany w plastikowe drzwi.
Nagle usłyszałem odblokowanie się zamka. otworzyłem drzwi i zobaczyłem w kącie kabiny skuloną dziewczynę z żyletką i pociętą ręką, od nadgarstka aż po łokieć. Nie patrzyła na mnie.
- Oszalałaś?! - wyrwałem jej żyletkę z dłoni. Milczała. Zdjąłem bandamkę z głowy, pierwszy raz przydała mi się do czegoś pożytecznego, ukucnąłem. Spojrzała na mnie niepewnie, miała napuchnięte, zapłakane i wystraszone oczy. Pokręciłem głową i zawiązałem jej bandamkę nad łokciem.
Podałem jej żyletkę do dłoni.
- Chcesz sobie ulżyć? Rozumiem. Śmiało. Zrób to- wysunąłem rękę w jej stronę. Nic. Zero reakcji. Pewnie przysunąłem rękę do żyletki. Patrzyła na mnie ze zdziwieniem, niestety nic innego nie mogłem wyczytać z jej twarzy. - Miśka, mówię całkowicie poważnie. Jak chcesz się ciąć, to weź moją rękę, spójrz mi w oczy i zadaj mi tyle ran ile zrobiłaś sobie - spojrzała mi w oczy. Potem na moją rękę. Znowu w oczy. Puściła żyletką na podłogę i wybuchła jeszcze większym płaczem. Przytuliła się do mnie. Usiadłem opierając się o ścianę i wziąłem ją na kolana. Oplotłem ja ramionami.
- Już... no już. Spokojnie. Będzie dobrze. Jestem z Tobą i już zawszę będę. Pomogę Ci. Ze wszystkim. Jakoś sobie poradzimy, bez żyletek - szeptałem jej do ucha głaszcząc po głowie. - Na pewno sobie poradzimy. Możesz mi zaufać. Nie zawiodę Cię - plotłem dość spokojnie byle by ją uspokoić.


~Miśka~


Obudziłam się. Trochę takie de ja vu. Znowu budzę się na tym samym szpitalnym łóżku i nie pamiętam jak się tu znalazłam. Rozejrzałam się po sali, byłam sama. Spojrzałam na lewą rękę i zobaczyłam na niej profesjonalnie obandażowany nadgarstek.
- Harry ... - szepnęłam cicho do siebie. To jego zasługa.
Luduu... ale wpadłam. Styles wie, zaraz pewnie wszystkim rozpowie. Miśka sie tnie... ależ mi sensacja.
Jak się dowiedzą to dopiero zaczną się schody. Lena pewnie sie załamie, że jako przyjaciółka nic jej nie mówiłam. Zacznie się denerwować, ale przecież ona nie może w tym stanie. Wszyscy zaczną się o wszystko pytać. A czemu tak? Czemu nie mówiłam? Pewnie nagle każdy zauważy, że moje życie to nie bajka i że tylko doklejam sobie uśmiech.
Kurwa.
Jeszcze z czasem mama sie dowie. To już będzie całkowita porażka. Nie będzie idealnej córeczki. Pewnie jeszcze Patryk swoją prawdę jej dopowie i dopiero wyjdzie...
"To taki fajny chłopak, drugiego takiego nigdzie nie znajdziesz. Inteligentny, kulturalny, zaradny, cała przyszłość przez nim. Cieszę się, że trafiła Ci się taka dobra partia, tylko tego nie zepsuj! Jest idealny. Powinnaś brać z niego przykład" - wciąż słyszę te jej kazania.
Zawsze widziała w nim ideał. Zawsze to ja byłam tą złą, którą nie warto było się przejmować. Tutaj o tym zapomniałam...
Spojrzałam na zabandażowaną rękę.
- Skończę z tym. Raz na zawsze - powiedziałam do siebie na głos by lepiej dotarło. Tak być nie może. Nie będę przez własną słabość siedziała w szpitalu.- Kończę z tym... Dla Harrego.
- Co dla mnie? - nagle otworzyły się drzwi do sali.
- A nic. Nie ważne.- uśmiechnęłam się lekko.- Cześć.
- Miło znów widzieć uśmiech na Twojej twarzy - uśmiechnął się. - Jak się czujesz?
- Bywało lepiej, dziękuję. Gdzie byłeś?
- Powiedzmy, że "rozmawiałem"- wziął to słowo w niewidzialny cudzysłów- z pielęgniarką.
- A tak serio?
- Skrzyczała mnie za sytuację w toalecie. Wiesz takie gadanie, że czemu sam interweniowałem zamiast poinformować lekarzy, że to zadanie szpitala, że to mogło się niebezpiecznie skończyć. Potem miała pretensje, że zostałaś doprowadzona do takiego stanu, że powinnaś odpoczywać i takie tam. Jednym słowem-drobna wymiana zdań - przytaknęłam.- O i ten! - ciągnął - Twoja mama z tym chłopakiem pojechali do jakiegoś hotelu. Powiedzieli, że odwiedzą Cie jutro - usiadł na krzesełku obok łóżku.
- Dziękuję - szepnęłam cicho.
- Powiesz mi dlaczego? - spuściłam wzrok. No i, zaczęło się... - To przeze mnie? - milczałam- Przepraszam. Dlaczego nic wcześniej nie mówiłaś?
- To nie Twoja wina, serio. Harry, mogę mieć do ciebie prośbę? Nie mów nikomu o tym, okej? Nikomu.
- Pod warunkiem, że wytłumaczysz mi czemu się kaleczysz.
Westchnęłam.
- Po prostu to mnie przerosło. Cała ta poprzeczka. Dwie grupy taneczne, ambicje i kłody rzucane pod nogi na każdym kroku. Nie wytrzymałam tempa. Ten ciągły pośpiech... cięgle zamieszanie... Do tego te docinki dziewczyn. Najpierw z zazdrości, że tańczą w grupie z Danielle... Potem, że z tobą sypiam - wytrzeszczył oczy- tak... Gadały głupoty o trójkąciku z Maxem. Harry - złapałam go za dłoń- mnie serio nic z nim nie łączy. Nic... Byłam głupia, że się z nim spotykałam, nawet po koleżeńsku. On chyba za dużo sobie wyobrażał. Dupek. Teraz każdej nocy zabawia się z Rudą. - popatrzyłam w sufit - Ale tak. Przez tą naszą kłótnie też. Po tym jak zaczęliście się bić zakolegowałam się z żyletką.
- Przepraszam. Naprawdę przepraszam. Strasznie mi głupio i przykro. To nie miało tak wyjść. Jestem dupkiem.
- Spokojnie. Rozumiem, też święta nie jestem.
- A czemu kłóciłaś się z tym Patrykiem?
- Powiedział mojej mamie, że znów jesteśmy parą. Zaczęłam się na niego drzeć, że jak śmie tak kłamać. Tamta jest w Siódmym niebie, a ja wychodzę na złą córką trzymając się z tobą za rękę. Mama zawsze chciała bym z nim była, ten cwaniaczek wie jak nią manipulować. Rozumiesz?! On nie widzi w tym nic złego! Liczy się tylko to, że moja mama zapłaciła za niego i za darmo przyleciał do Londynu.
- Pieprzony egoista...
- Dokładnie! Zawsze liczyły się tylko jego plany i marzenia. Zawsze jest aniołkiem przy mojej mamie i wszystko uchodzi mu na sucho... a ja jestem tą najgorszą.
- Miśka... kochanie... Nie jesteś najgorsza. Nikt nie ma prawa zrobić z Ciebie kogoś nim nie jesteś! - skomentował.
Milczałam. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Przytul mnie - szepnęłam, a on momentalnie usiadł bliżej mnie i mnie przytulił.
Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy.
- Dziękuję - szepnęłam.
- Chcesz coś do jedzenia? - spytał.
- Nie, dzięki.
- Mam pomysł! - drgnął - Zagrajmy w statki! 
- Co?
- No w statki. Gdzieś powinienem mieć notes i jakieś długopisy - wstał i podszedł do płaszcza.
Zaczęliśmy grać. Na początku nie mogłam przestawić się na angielski alfabet w tej grze. tak mi jakoś nie pasował. Było przez to trochę śmiechu, a on zaczął nucić melodyjką alfabetu.Nie wiem czy to planował, ale udało mu się . Rozluźniłam się i przestałam myśleć o problemach. Dzięki niemu znów zaczęłam się śmiać. Taki Harry to skarb. Cieszę się, że między nami znów jest dobrze.
- 1D - rzuciłam i zaczęliśmy się śmiać.
- Pudło. 6B
Ktoś zapukał do drzwi i po chwili weszła do nas pielęgniarka.
- Jak się Pani czuje? - spytała sztywno.
- Dobrze.
- To odłączymy kroplówkę - mechanicznie podeszła i odpięła ode mnie wężyki. - Zapraszam Panią na kolację - powiedziała tym samym tonem.
- Robokop - szepnął Harry, a kobieta wyszła z sali.
- Hahaha tak.
- Dobra, idę na kolację. Odwiedzę Cię jutro, okej?
- Okej. Dziękuję harry - przytuliłam go.
- Trzymaj się Księżniczko - uśmiechnął się i wyszedł.
Wstałam, lekko poprawiłam włosy i poszłam do stołówki.
Nie byłam głodna. Nawet troszkę. Pielęgniarki wcisnęły mi kanapkę z żółtym serem, którą żułam chyba godzinę. Ohydztwo.


_________________________
Hej Misiaki!
Przepraszam, ze tak późno. Naprawdę.
Co sądzicie? Podoba wam się postawa Harrego? Wiemy, że na takie coś czekałyście. Huhu :)
Nie będę się tu rozpisywać, bo nie ma o czym także tego.
Loffki&Kisski.
Następny rozdział w piątek ( ale o wcześniejszej godzinie)

Jultek ♥

piątek, 21 marca 2014

ROZDZIAŁ 9

~Miśka~

Z trudem otworzyłam oczy. Szumiało mi w głowie, nie wiedziałam gdzie jestem. Uniosłam dłoń by przetrzeć twarz. Miałam wenflon. Po chwili zorientowałam się, że leżę w szpitalu. Zaczęłam analizować co się stało. Byłam na próbie z Harrym. Alex ogłosił chwilę przerwy, rozmawiałam ze Stylesem i… Co się stało? Czemu podłączyli mnie do kroplówki? Powoli się podniosłam.
- Harry? – spytałam zachrypniętym głosem. Brunet siedział na krześle przy łóżku. Łokcie oparte miał na kolanach i zasłaniał twarz dłońmi.
- Miśka! – krzyknął uradowany. – Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Może zawołać lekarza? Boże, nawet nie wiesz jak się cieszę, że się obudziłaś – gadał jak najęty.
- Co się stało?
- Zasłabłaś na próbie dwa dni temu – wyszczerzyłam oczy. Jak to dwa dni temu?! Chłopak próbował złapać mnie za rękę, lecz nie pozwoliłam mu na to.
- Po co mi ta kroplówka? Przecież to tylko omdlenie. Nie rozumiem tego całego zamieszania – powiedziałam oschle.
- Masz niedożywiony i bardzo osłabiony organizm. Zrobili ci masę badań. Przez kroplówkę doprowadzają ci witaminy, glukozę. Jednym słowem karmią Cię – milczałam. – Możesz mi wytłumaczyć dlaczego to robiłaś? Chciałaś się zabić? – zmarszczyłam brwi. Podniósł moją lewą dłoń, na której widniały ślady po żyletce.
- Bawiłam się z kotem sąsiadki. Podrapał mnie – wzruszyłam ramionami, chowając ręce po kołdrą.
- Musisz wymyśleć coś lepszego żebym uwierzył. Zresztą nie ważne. Powiedz, dlaczego?
- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć! Kim ty jesteś, co? Myślisz, że kochany Harry Styles zbawi świat swoim wyglądem? To chyba ci się coś pomyliło – podniosłam głos. Westchnął zrezygnowany.
- Wrócimy do tej rozmowy później.
 - Chyba śnisz – prychnęłam pod nosem.
- Dzwoniła Twoja mama. Pytała się o ciebie.
- Co?!
- Rozmawiałem z twoją mamą. Powiedziała, że wsiada w najbliższy samolot.
- Po cholerę! Nikt cię o to nie prosił!
- Myślałem, że skoro dzwoni, to powinna wiedzieć.
- Po raz kolejny udowodniłeś, że myślenie ci nie służy więc się do tego nie zmuszaj – syknęłam. – Nie wiem jak to zrobisz ale ma jej tutaj nie być.
- Tylko, że ona ma wylądować na godzinę – podrapał się nerwowo po karku.
- Zajebiście – zrezygnowana odwróciłam się do niego tyłem.

~♥~

~Harry~

Od godziny siedzieliśmy w ciszy. Nie wiedziałem, że przyjazd mamy będzie dla niej takim problemem. Chciałem dobrze, a kurwa wyszło jak zwykle.
 - Przepraszam. Proszę nie gniewaj się. Naprawdę chciałem dobrze. Myślałem, że się ucieszysz, jak przyjedzie.
- Dobra, i tak już nic teraz nie zrobisz – rzuciła oschle.
Dziesięć minut później ktoś zapukał do drzwi. Po chwili w drzwiach ukazała się kobieta koło pięćdziesiątki. Spojrzałam na Miśkę. Wzrok miała utkwiony w chłopaku na korytarzu. Był mniej więcej w naszym wieku.
- Córciu! – kobieta zaczęła mówić chyba po Polsku. – Boże, jak ty się czujesz?
- Hej. Bywało lepiej – mruknęła coś.
- Miśka, ja nie będę wam przeszkadzał. Przyjdę później, okey? Jakby co to dzwoń – powiedziałem czule. Już chciałem odchodzić, kiedy dziewczyna złapała mnie za rękę i spojrzała na mnie błagalnie.
- Kochanie, przecież nie przeszkadzasz. Zostań, proszę – splotła nasze palce razem.
- No dobrze, Skarbie – ucałowałem ja w czoło i usiadłem powrotem.

~♥~

~Miśka~


 Od kiedy moje palce były spleciona z Harrego czułam się spokojnie.
- Co ty wyprawiasz? Kto to jest? – podniosła głos.
- O co Ci znowu chodzi?
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale Patryk przyjechał ze mną – mimo iż Styles niczego nie rozumiał, na imię chłopaka strasznie się spiął. Uśmiechnęłam się do niego uspokajająco. – On Cię kocha, a ty tutaj w jakieś romanse się bawisz!
- O czym ty znowu mówisz?
- Nie pomyślałaś co to będzie jak on was zobaczy? Przecież jesteście ze sobą tyle czasu! To chyba nie w porządku wobec niego.
- Nie Twój interes z kim się spotykam. Przypominam Ci, że mam już 20 lat, jak byś zapomniała. Niepotrzebnie się tutaj fatygowałaś. Wyjdź. Jestem zmęczona.

~Harry~

Nie wiedziałem o czym rozmawiają. Jedyne słowo, które zrozumiałem to 'Patryk'. Zauważyłem, że Miśka jest bardzo spięta. A może poczułem? Powiem szczerze, że nie myślałem, że będzie miała aż tyle siły. Nie czuję ręki. Z drugiej strony cieszę się, że mogę być dla niej podporą w trudnych chwilach. To znaczy, że mnie potrzebuję. Po wyjściu jej mamy zapadła cisza. Rozmyślałem nad tą całą sytuacją. O czym rozmawiały? Co z tym wspólnego miał Patryk? Kto to był za chłopak, któremu dziewczyna się przyglądała na korytarzu?
- Co się stało? - odezwałem się po dłuższej chwili. Dziewczyna nadal trzymała moją dłoń.
- Przyleciała i robi problemy. Norma - próbowała  zachować spokój. - Przepraszam. Musiało cię boleć - spojrzała na nasze dłonie i szybko zabrała swoją. Uśmiechnąłem się pokrzepiająco.
- Nic się nie stało. Cieszę się, że mogłem pomóc. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Tsaa... Dzięki - mruknęła.
- Kim jest ten koleś za drzwiami?
- Kolejny problem - poczułem wibracje w kieszeni.
- Przepraszam, muszę odebrać.
- Okey - przytaknęła i wyszedłem z sali. Na korytarzu siedziała smutno mama dziewczyny, a obok niej ten chłopak. Chyba ją pocieszał. Odebrałem dzwoniący telefon zmieżając  w stronę wyjścia.

~♥~

Po skończonej rozmowie z powrotem poszedłem do sali. Nie spotkałem po drodze ani mamy Miśki ani tego chłopaka. Zanim wszedłem przystawiłem głowe bliżej drzwi. Krzyki. On krzyczał, ona krzyczała. Zwątpiłem czy powinienem wchodzić. Kurwa! Nikt nie będzie krzyczał na Michalinę, gdy jestem w pobliżu! Wszedłem do środka. Miśka siedziała na łóżku, on stał. Oboje byli źli.
- Wszystko ok? - spytałem.
- Tak. Patryk właśnie wychodził - spojrzała wymownie na chłopaka.
- Wrócimy do tej rozmowy - burknął coś. Czemu on gada po polsku?
- Nie sądzę - rzuciła, a on wyszedł.- Gdzie jest moja torebka?- spytała w tym samym momencie, w którym zamknęły się drzwi.
- Tutaj - podałem jej torebkę leżącą pod łóżkiem. Zachowywała się troche dziwnie.
- Idę do łazienki- odpowiedziała i szybko wyszła.



________________________________

Hej Szkraby!
Co sądzicie? Odstawiałyście, że zemdleje, ale pewnie nie wiedziałyście, że aż tak. Huhu XD Macie jakieś podejrzenia? Co zrobi Harry? Co będzie planował Patryk? Czemu się kłócili?

Jak po dniu wagarowicza? :) Nam minął bardzo fajnie, dobry pierwszy dzień wiosny spędzony w całości w dobrym towarzyskie i na świeżym powietrzu! XD

Loffki&Kisski
Jultek ♥

piątek, 14 marca 2014

ROZDZIAŁ 8


~Lena~

Nareszcie cisza i spokój. Usiadłam na kanapie szczelnie okrywając się kocem i zaczęłam czytać książkę. Chłopaki jakiś czas temu pojechali na kolejną próbę. Szczerze mówiąc było mi to trochę na rękę, bo wreszcie mogłam odpocząć od nich i ich nadopiekuńczości. Kocham ich ale czasem przesądzają. Usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz. Louis ♥.

Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Kocham Was ♥ 

Westchnęłam ciężko i szybko mu odpisałam.

Nie dramatyzuj, Lou. Jak coś się będzie działo to zadzwonię.

Odłożyłam telefon na stolik ponownie sięgając po lekturę. Niestety nie było mi dane długo przenieść się w świat bohaterów, gdyż chwilę później zadzwonił dzwonek do drzwi. Powoli wywlekłam się spod koca, udając się, by wpuścić niespodziewanego gościa.
- Perrie?! - wykrzyknęłam radośnie, gdy w progu stanęła blondynka z walizką. - Co ty tutaj robisz? Zayn mówił, że wracasz za kilka dni.
- Bo Malik nic nie wie, że jestem już w Londynie - uśmiechnęła się. -To ma być niespodzianka.
- Wchodź. Co prawda chłopaki są na próbie i będą dopiero po południu, ale pogadamy sobie przynajmniej spokojnie - weszłyśmy do salonu i usiałyśmy na kanapie. - Oj... Co ze mnie za gospodyni. Nawet nie zaproponowałam Ci nic do picia - strzeliłam facepalma i zaczęłam wstawać.
- Siedź. Przecież nie jestem tu pierwszy raz. Sama mogę sobie zrobić. Chcesz też? - westchnęłam zrezygnowana i poprosiłam o herbatę. Kilka minut później byłyśmy już pogrążone w rozmowie.
- Muszę Ci powiedzieć, że ciąża Ci służy. Nie mogę się na Ciebie napatrzeć. Wyglądasz kwitnąco!
- Och, dziękuję - zarumieniłam się. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wygodna jest odzież ciążowa.
- Haha. Fajne są takie worki.
- Harry i Liam ostatnio weszli w jedną moją sukienkę. Ale chodzenie sprawiło im trochę więcej problemu.
- Szkoda, że tego nie widziałam - zaśmiała się. - Kiedy masz termin?
- Równo miesiąc przed Waszym ślubem. Dziesiąty listopad.
- Trochę mało czasu... - uśmiech trochę jej zszedł.
- Spokojnie, Kochana. W kieckę się na pewno wcisnę.
- Tego to ja jestem akurat pewna! Zastanawiam się bardziej co z maluszkiem - uśmiechnęłam się na samą myśl o moim małym skarbie.
- Myślałam nad tym i poproszę mamę, żeby się nim zajęła. Nie odpuszczę sobie waszego wesela. Nie ma opcji.
- Zapomniałabym - pacnęła się w czoło. - Chłopiec czy dziewczynka?
- Niespodzianka - pogłaskałam się po brzuchu.
- Serio?! Ja bym nie wytrzymała. Jestem bardzo niecierpliwa. A wybraliście już imię?
- Szczerze mówiąc nie do końca. Ja bym chciała Kevin albo Lucy. Ale oczywiście Tomlinson woli Thomas i Elizabeth.
- Ach te problemy XXI wieku - westchnęła teatralnie.
- Śmiej się, ale mój syn nie będzie się nazywał Tom Tommo Tomlinson. Nie ma takiej opcji. Po za tym, jego dziadek też jest Tom. Nie i koniec. Ja zdania nie zmienię.
- Uparciuch - skwitowała.
- A jak tam przygotowania do tego wielkiego dnia?
- Wszystko na mojej głowie. Ale nie mam tego za złe Malikowi. Stwierdził, że mam się tego dnia czuć jak księżniczka, że dla niego to jest najważniejsze. I w sumie na własne życzenie prawie wszystko sama załatwiam. Chcę, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik - wyciągnęła wielki, wypchany po brzegi segregator. Było w nim wszystko. Jej suknia, garnitur Zayna, zdjęcia sali, zespół, lista i plan rozsadzenia gości, numery kontaktowe. Dosłownie wszystko.
- Wow.
- Nic ani nikt nie popsuje mi tego dnia.
- Będzie idealnie - powiedziałam przeglądając kartki. - A gdzie jedziecie w podróż poślubną?
- Ech... Nie mam zielonego pojęcia. Zayn powiedział, że wszystko jest gotowe. Nie chcę mi nic więcej powiedzieć - westchnęła ciężko. Nagle usłyszałyśmy przekręcanie zamka w drzwiach. Spojrzałam porozumiewawczo na Perrie. Ta szybko zgarnęła swoje rzeczy i pobiegła na górę.
- Cześć Kochanie! - podszedł do mnie Tomlinson całując w usta. - Cześć szkrabie - tym razem ucałował mój brzuch. - Byłeś grzeczny?
- Szybko dziś wróciliście - stwierdziłam. - Gdzie Harry? - spytałam widząc tylko czterech członków zespołu.
- Musi nadrobić z Miśką zaległości w choreografii. Kto Cię odwiedził? - spytał Zayn.
- Nikt?
- To czemu są dwie filiżanki? - ciągnął Niall.
- Jedna dla mnie, druga dla Malucha? Heloł, zapomnieliście, że teraz jem i piję za dwóch? - spojrzałam na nich jak na idiotów. Ci tylko się zaśmiali.

~♥~

Sierdziliśmy na kanapie od dobrej godziny. Biedna Perrie siedzi tam już tak długo. Zayn chyba nie pójdzie za szybko do siebie. Chłopak wziął łyka herbaty lecz niestety nie zdążył jej przełknąć, gdyż ciecz z ogromnym ciśnieniem wyleciała z jego ust.
- Perrie?! - krzyknął z niedowierzaniem. - Co ty tutaj robisz?
- Zgłodniałam, a na górze nie macie lodówki - rzuciła jak gdyby nigdy nic i poszła do do kuchni. Spojrzałam na Mulata, który był w takim szoku, że nie ruszył się nawet o milimetr. Blondynka w tym czasie usiadła koło mnie i zaczęła chichotać. - Wyglądasz Malik jakbyś ducha zobaczył.
- Ale... Jak ty tu... Przecież miałaś wrócić za kilka dni - jąkał się.
- Patrzcie, człowiek chce zrobić narzeczonemu niespodziankę, przyjechać wcześnie, a ten nawet się nie przywita tylko na wstępie 'co ty tu robisz' - prychnęła udając obrażoną. Chłopak jakby szybko oprzytomniał i wepchnął się obok niej na kanapę mocno do siebie przytulił i pocałował.

~♥~

Już po czwartej, a ja wciąż nie śpię. Kaśka ciągle zabawia się z Maxem. Albo to już ktoś inny? Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia. Straciłam już rachubę jej wszystkich 'kolegów do towarzystwa'. Nie rozumiem jak można sypiać każdego dnia z kimś innym? Jak można aż tak nie mieć sumienia? Uczuć? Z resztą co mnie to obchodzi. W sumie to trochę powinno, bo przez nich nie mogę spać. Ech... Chyba czas poszukać jakiegoś nowego mieszkanka. Tylko kiedy? Nie mam na nic czasu. Cały czas chodzę zmęczona, mało jem. Jestem jak jakiś robot. Z domu na próbę, z próby na kolejna próbę a później do domu spać o ile mi się uda. Do Leny się nie przeprowadzę z jednego prostego powodu. Harry. Nie wytrzymam z nim pod jednym dachem. Niby bym tam tylko spała, ale jednak. Wystarczy, że będę czuła, że jest obok w pomieszczeniu to tym bardziej nie będę mogła zmrużyć oka. Po za tym, rodzinka Tomlinsonów niedługo się powiększy. Byłabym tylko dla nich problemem. 4:32. Ugh! Już nie opłaca mi się kłaść, bo na szóstą muszę być w studio. Razem ze Stylesem musimy odpracować dwa tygodnie mojej nieobecności. To będzie masakra. 
- Pamiętnik M.

~♥~
~Harry~

Brakuje mi chwil spędzonych z Miśką. Naszych wypadów na kawę wieczorami, po treningach. Lunchu w przerwie, spacerów. Brakuję mi jej. No ale przecież idealny pan Styles musi wszystko spieprzyć! Możecie mnie nazywać kretynem, idiotą, debilem i kim tam jeszcze chcecie, ale kręci mnie jej charakter. To już druga dziewczyna, którą spotkałem podczas mojej kariery, która sprawia, że muszę walczyć o jej zainteresowanie. Co jest w tych Polkach, że tak działają na facetów? Pierwszą była Lena. Pomyślicie sobie, że Tomlinson mi ją odbił. Nic z tych rzeczy. Nigdy nie czułem do niej nic więcej. Oczywiście jest bardzo atrakcyjna, ale nie pasuje do mnie. Zawsze była moją przyjaciółką. Lubię to, że one nie widzą w nas członków najsłynniejszego boysbandu na świecie One Direction. 

~♥~

Wszedłem do sali treningowej. Choreografa jeszcze nie było. W kącie rozciągała się Miśka. Boże, jak ona schudła! Muszę z nią o tym pogadać.
- Hej, Miśka! – odparłem wesoło przysiadając się obok. Dziewczyna nie zaprzestając swoim czynnością rzuciła wyprane z emocji ‘hej’. Mimo iż byłem w rurkach postanowiłem trochę rozciągnąć moje mięśnie, co nie było proste zważając na mój strój. – Nadal jesteś na mnie zła? – spytałem zaczynając trudną jak dla mnie rozmowę.
- Nie, dlaczego tak myślisz? – zakpiła nawet na mnie nie patrząc.
- Przepraszam. Wiem, zachowałem się jak dupek, kretyn, idiota, palant, ale to tylko dlatego, że nie mogłem patrzeć jak Walker dotyka cię tymi swoimi brudnymi łapskami. Spójrz na mnie – przekręciłem jej twarz by nasze spojrzenia się spotkały. Miała takie piękne oczy. Niestety nie mogłem z nich nic wyczytać.
- Zapomnijmy o tym – odpowiedziała wracając do przerwanej jej czynności. Między nami zapadła niezręczna cisza.
- Jak tam teledysk? To chyba Twój pierwszy, co? – zagadnąłem.
- Spoko. Tak, to był mój pierwszy raz – oczywiście moja zboczona natura musiała o sobie przypomnieć i uśmiechnąłem się. 
- A jak tam Demi? Lena coś mi wspominała kiedyś, że jesteś Lovatic. To chyba marzenie każdego by być w teledysku swojego idola.
- Demi jest cudowna – kiedy wspomniała o dziewczynie, uśmiechnęła się lekko. Pierwszy raz podczas naszej rozmowy wyraziła jakieś emocje. – To było spełnienie moich marzeń – w tym czasie na salę wszedł Alex.
- Dobra zaczynamy! – krzyknął choreograf. Wstaliśmy i ustawiliśmy się na miejscach. Z głośników zaczęła grać muzyka. Niestety nic nam nie wychodziło. Michalina jak tylko mogła, unikała kontaktu wzrokowego, dotyku. Jakby się mnie bała.
- Michalina skup się trochę! Zwróć uwagę na tekst piosenki! Jest o miłości. Nie wnikam w wasze kontakty, ale wymagam profesjonalizmu. Wczuj się trochę!
- Dobrze, przepraszam - odpowiedziała smutno.
- Ok - westchnął- Macie pięć minut przerwy!
- Miśka! Zaczekaj! – zatrzymałem blondynkę, która chciała uciec do garderoby.
- Co chcesz?
- Dlaczego? Dlaczego mnie unikasz ? Przecież mieliśmy zapomnieć.
-  O bójce, Harry, o bójce. Niestety nie potrafię zapomnieć o tych dniach, kiedy traktowałeś mnie jak powietrze. Wiesz jak się czułam? Jak nic nie warty śmieć. Więc proszę nie wymagaj ode mnie, że zapomnę, bo to nie wykonalne – mówiła z pretensjami. Zraniłem ją. Dopiero teraz tak naprawdę to zrozumiałem. Dziewczyna odwróciła się ale szybko złapałem ją za rękę powrotem zwracając ją w moją stronę.
- Nie potrafisz rozumieć, że mi zależy?
- Nie, nie potrafię – wyrwała się z mojego uścisku. Zrobiła dwa kroki po czym osunęła się na ziemię.



________________________________

Ta damm!

Jak wam się podoba?  Mam nadzieję, że teraz zrozumiecie czemu Miśka się tak zachowuję.
Jak myślicie co jej się stało po próbie?

No i na zakończenie chciałabym zadedykować ten rozdział:

Pani Diana Malik
Victoriia
Ireth † (wcześniej Marta Jędrzejczyk) 

Dziękujęmy wam za te wspaniałe komentarze :) Naprawdę wiele dla nas znaczą :)

Przypominam również, że możecie zostawiać swoje IG i TT lub też GG jeśli posiadacie :)
Nie gryziemy, a chętnie 'zapoznamy' się z naszymi czytelnikami :)

Pozdrawiam i całuję
Hanikkk ♥

piątek, 7 marca 2014

ROZDZIAŁ 7


~MIESIĄC PÓŹNIEJ~

"Jutro wracamy z Los Angeles. Przez dwa tygodnie nagrywaliśmy tam z Demi teledysk. Wspaniały czas! LA jest cudowne, ma taki oryginalny klimacik, w który szybko się skręciłam. Demi jest rewelacyjna! Taka ludzka! Normalnie piłam z nią drinka w klubie i rozmawiałyśmy o pierdołach. Awww... ;3 Tyle wygrać ! :)
Ten wyjazd wiele zmienił. Po pierwsze - trochę schudłam. Cały czas w biegu, a nawet jak mam czas to nie jem. Jakoś od niedawna czuję wstręt do jedzenia. Po drugie - przestałam codziennie się ciąć. Atmosfera i ludzie w tej grupie są naprawdę cudowni! Wszyscy tacy serdeczni, każdy każdemu równy. Szkoda, że tamta grupa taka nie jest. Teraz pewnie się cieszą, że mnie nie ma.
 Najbardziej Harry. Zyskał dwa tygodnie spokoju od prób do 'Half a Heart". Ciekawe kiedy dotrze do niego wiadomość, że będziemy musieli to wszystko nadrobić. Trudno. Ciekawe co u niego słychać. Nie odezwał się słowem. Zanim wyjechałam, to za każdym razem jak próbowałam z nim pogadać, zlewał mnie. Nawet nie wie jak rani mnie swoją ignorancją. Nawet nie wie, że jest dla mnie naprawdę, naprawdę ważny. Ciekawi mnie jak się będzie zachowywać jak wrócimy już do Londynu. Dalej będzie mnie zlewał? A może zacznie udawać, że nic się nie stało? W każdym przypadku postanowiłam sobie, że żaden samiec nie będzie mną pomiatał. Mam swoją godność! Niech sobie nie myśli, że jedno słowo i zaczną rzucać mu się na szyję. Ehh... Nie chcę wracać do Londynu. Na samą myśl o tym jak wygląda moje mieszkanie robi mi się nie dobrze. 
Dobra, kończę bo Danielle się przebudza. Muszę się nacieszyć ostatnimi chwilami spokoju."
- Pamiętnik M.


- Dziękuję wam za ten teledysk! Jesteście cudowni! - mówiła Demi. Byliśmy właśnie na ostatnim spotkaniu z nią. - Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze współpracować. I uwierzcie jesteście pierwszą grupą taneczną, której to mówię - zaśmialiśmy się.
 Pamiętam jak pierwszy raz oglądałam 'Camp rock'. Od tamtej chwili Lovato zawładnęła moim sercem. Pamiętam, że zawsze chciałam być jak ona. Od samego początku była moją idolką. Przechodziłam z nią przez te wszystkie trudności. Może ona wcale tego nie odczuwała, ale ja czułam się jakby to właśnie moje wsparcie duchowe pomagało jej przez to wszystko przejść. Czułam się wtedy taka ważna. Dokładnie pamiętam dzień, w którym odpisała mi na twitterze. Napisałam wtedy, że moim największym marzeniem jest spotkać ją i porozmawiać. Napisała, że marzenia się spełniają. I oto tutaj jestem. Ech... Niestety dokładnie za 5 godzin mamy samolot. Tak bardzo chciałabym tu zostać. Tu wszystko jest prostsze. Jeszcze ostatnie pożegnanie i to by było na tyle. Byłam ostatnia w kolejce do Demi.
- Michalina! - krzyknęła, gdy już odchodziłam. Odwróciłam się. - Nie mam jeszcze tylko twojego numeru telefonu. Podasz mi? Będę miała pewność, że nie stracimy aż tak szybko kontaktu - moje serce zabiło mocniej.
Uśmiechnęłam się szeroko i podyktowałam jej ciąg liczb. Jeszcze ostatnie przytulenie i pa pa.



~Następnego dnia~

~Harry~

Znowu  z zamyślenia przesłodziłem herbatę. Ciągle o niej myślę. Nie powinienem jej tak zlewać. Zadufany egoista. Przecież cholernie mi na niej zależy.
- Niall, podziel się kanapkami - do kuchni wszedł Li.
- Sraj się! Myślisz, że jak jesteś Liam Payne z One Direction to Ci wszystko wolno? To moje - oburzył się Irlandczyk. Uśmiechnąłem się pod nosem, mimo iż wcale nie było mi do śmiechu.
- Oj no weź. Śpieszę się, jadę odebrać Danielle i Miśkę z lotniska - zrobił maślane oczka.
- To dlatego się tak odpicowałeś - zaśmiał się Blondyn. Zaraz, co? Miśkę?! 
- Trzymaj - podsunąłem mu talerz z moim śniadaniem - poczekaj na mnie. Będę za pięć minut. Jadę z Tobą - nie czekając na reakcję przyjaciele pobiegłem do pokoju zakładając pierwsze lepsze ciuchy i trochę ogarniając swój wygląd. Trzy minuty później znów byłem na dole. - Liam rusz dupę, bo się spóźnimy!
- Patrz jak się podniecił - zakpił Payne, jednak puściłem to wyjątkowo mimo uszu.

~♥~

Kiedy tylko usłyszałem, że samolot lecący z LA wylądował, wstałem i zacząłem nerwowo chodzić po korytarzu.
- Zluzuj majty, stary - spojrzałem złowrogo na przyjaciela. Gdyby nie to, że stresowałem się tym spotkaniem, zgasiłbym go. Jednak nie miałem teraz do tego głowy. Znowu opadłem na krzesło, spuszczając głowę.
- Miśka, chodź tu jest. Liam! - usłyszałem promienny głos Peazer.
- Pysiaczku! - Payne i te jego zdrobnienia. Ech... Zapewne teraz wymieniają się śliną. Uniosłem głowę. Bingo. Chwilę później chłopak witał się z Michaliną. Teraz albo nigdy. Wstałem i podszedłem do dziewczyny.
- Hej - uśmiechnąłem się promiennie. - Cudownie znów Cię widzieć - podszedłem do niej z zamiarem przytulenia jej, lecz ta odepchnęła mnie.
- Hej. Chciałabym powiedzieć to samo - rzuciła oschle.
- Możemy pogadać? W jakimś cichym miejscu? Bez świadków?
- Nie mamy oczym - i odeszła. Jesteś dupkiem Styles.

~Miśka~

Nie wiem po co Harry tutaj przyjechał z Liamem. Tylko mnie wytrącił z równowagi, którą odzyskałam podczas wyjazdu. Jedyne o czym teraz marzyłam to zaszyć się w łazience i dać upust emocją przy pomocy żyletki. Jednak nie mogę tego zrobić. Obiecałam to Danielle. Skąd wie? Jak się pakowałyśmy zauważyła moje rany i się zaczęło. Gdybym tego nie zrobiła powiedziałaby Lenie, chłopakom. Tak więc nie miałam wyjścia. Myślałam jednak, że jeśli w LA wyszłam z tego, to nie będę już chciała wracać. A tu proszę, ledwo wyszłam z samolotu, zobaczyłam tego gnojka i jedyne czego chcę to sprawić sobie ból. Siedziałam właśnie w samochodzie Payna, który uparł się, że mnie podwiozą. Wysiadłam przed budynkiem, a razem ze mną Styles. Ugh... Wziął moją walizkę i zaniósł pod drzwi.
- Dam sobie radę, dzięki – rzuciłam sucho wyciągając rękę po moją walizkę.
- Daj spokój. Nie będziesz tego dźwigać. Daj sobie pomóc
- Daruj sobie – rzuciłam oschle, wyrwałam mu walizkę i weszłam do mieszkania. Wszędzie było siwo od dymu, po domu porozrzucane były opakowania po jedzeniu na wynos, butelki po różnego rodzaju alkoholu. No ale powiedzmy sobie szczerze, czego mogłam się spodziewać po dwóch tygodniach nieobecności? Niespodziewanie z pokoju Kaśki wyszedł Max w samych bokserkach.
- Miśka?! Co ty tu robisz? – zdziwił się.
- Hmm… mieszkam? – spytałam głupkowato. Już miałam zadawać kolejne pytanie, kiedy usłyszałam głos współlokatorki.
- Maxuś! Skarbie, z kim rozmawiasz? – chłopak już chciał się tłumaczyć.
- Daruj sobie. Bawcie się dobrze – rzuciłam i poszłam do swojego pokoju. Szybko się ogarnęłam, wzięłam prysznic i poszłam spać, strając się nie myśleć o Maxie zabawiającym się obok z Rudą.


_______________________________

Heeej ♥
Na początku chciałabym wszystkim serdecznie podziękować za życzenia! Jesteście wspaniałe :*
Co myślicie o kolejnym rozdziale? Tak, tak wiemy, namieszałyśmy w relacji Harrego z Miśką, ale spokojnie... teraz będzie już tylko... ciekawiej! Hahah XD

Jest jeszcze jedna ważna sprawa.
Bardzo chciałybyśmy was poznać, więc zachęcamy was do podawania nam swoich tweeterów i instagramów. Piszcie do nas na gg! Numery macie podane w pasku :) Nie gryziemy, serio ;] Przecież nikt nie ogranicza nas do pisaniu tylko o opowiadaniu, ale jeśli miałyście jakieś propozycje i pomysły, to pewnie weźmiemy je pod uwagę ^^

Lovki & Kisski & Przytulaski & Uściski
Jultek Xx