sobota, 24 maja 2014

ROZDZIAŁ 15


~Harry~

Po pewnym czasie Michalina zaczęła robić wszystko perfekcyjnie. Nie mogłem oderwać od niej oczu! Te pełne gracji ruchy, subtelne spojrzenia i idealnie umięśnione ciało. Już wiem czemu mi to przy niej nie wychodzi! Jakby zahipnotyzowała mnie tym swoim wdziękiem!
Po skończonej próbie poszliśmy zmęczeni do wspólnej szatni. Sięgnęliśmy po butelki z wodą.
- A gdybym tak Cie oblał?
- To byłabym na Ciebie zła i mokra- skwitowała spokojnie, biorąc kolejnego łyka.
- Zaryzykuje- rzuciłem dość pewnie i w tym samym momencie przechyliłem jej butelkę.
- Harry! Idioto! - wrzasnęła i oblała mnie resztą wody.
- Ej! To miało działaś w jedną stronę!- zaśmiała się widząc jaki jestem mokry.- Ja Ci dam! - podniosłem ją.
Odruchowo zaczęła się szarpać i wołać bym podstawił ją na ziemi.
- I co teraz zrobisz Ślicznotko? - rzuciłem przypierając ją do ściany śmiejąc się szyderczo. Blondynka śmiała się wierzgając na wszystkie strony by się uwolnić.
Nagle otworzyły się drzwi i stanęły w nich prawie wszystkie dziewczyny z grupy.
- Patrzcie, już nawet publicznie się migdalą - rzuciła z pogardą Ruda.
Szybko postawiłam Miśke. Zarumieniła się i speszyła.
- Zazdrościsz? - odpowiedziałem podobnym tonem.
- Widząc jaki masz fatalny gust raczej nie mam czego.
- Przepraszam, co? - spojrzałem na nią jak na idiotkę. - Nie dorastasz Michalinie do pięt! I niestety nic z tym nie zrobisz, bo ryja nie zmienisz.
- O nie! - zapiszczała. - Najjaśniejszy Pan Styles mnie obraził! Co ja teraz zrobię! Może tak jak nasza kochana Misia wejdę do łóżka jakiejś rozpieszczonej gwiazdeczce i będzie mnie bronił?! Albo może pójdę się pociąć?! Tak! To jest to! Pójdę i się potnę, bo mamusia mi nie powiedziała, że świat nie jest kolorowy! O ja biedna! - ukryła twarz w dłoniach i udawała, że płacze. Zacisnąłem pięść ledwo co się powstrzymując. Nie uderzę kobiety! Nawet jeśli jest taką suką. Spojrzałem na blondynkę. Stała z szeroko otwartymi oczami, w których zbierały się łzy. Ta tylko na mnie spojrzała, rzuciła smutne spojrzenie i wybiegła z garderoby.
- Michalina! - krzyknąłem za nią, lecz już mnie nie usłyszała.
Z potrzeby rozładowania napięcia uderzyłem z całej siły pięścią w ścianę, wziąłem swoje rzeczy i ruszyłem w stronę wyjścia, nie zwracając uwagi na zdezorientowane dziewczyny. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon ruszyłem. Gotowało się we mnie. Jak ona mogła to powiedzieć? Niewiele myśląc pojechałem do domu w nadziei, że będzie tak Michalina. Gdy tylko stanąłem na podjeździe zobaczyłem dziewczynę otwierającą drzwi. Wysiadłem z samochodu i wszedłem do mieszkania.
– Miśka! – cisza. – Gdzie jesteś? – znowu nic.
Zacząłem się denerwować i pędem ruszyłem do jej pokoju mając złe przeczucia. Niestety nikogo tam nie zastałem. Nerwowo skierowałem się do łazienki. Szarpnąłem za drzwi. Zamknięte.
– Miśka otwórz! – krzyknąłem. Na nic. – Cholera, jeśli zaraz nie otworzysz, to wywarzę te zjebane drzwi! – waliłem z całej siły pięściami. Bałem się. – Dobra, liczę do trzech! Raz… Dwa… Trzy – i w tym momencie całym swoim ciałem naparłem na drewnianą powłokę w wyniku czego dostałem się do pomieszczenia.
 Koło wanny siedziała zapłakana dziewczyna z żyletką w drżącej dłoni. Na szczęście nie zrobiła jeszcze żadnego nacięcia.
– Skarbie! Obiecałaś mi coś – usiadłem obok, delikatnie wyjąłem metalowy przedmiot z jej dłoni odkładając go jak najdalej i przytuliłem dziewczynę do siebie.
Ta wybuchła płaczem. Powtórka z rozrywki… Pomyślałem. Ech… A już myślałem, że to za nami.
 – Kochanie, spójrz na mnie – podniosłem jej podbródek, by spojrzeć w te piękne oczy. – Jestem przy tobie, tak? Nie przejmuj się nimi. One ci po prostu zazdroszczą talentu, urody. Wszystkiego – wytarłem kciukami jej mokre policzki. – A teraz pójdziesz po jakiś dres i wygodne buty sportowe. Znam o wiele przyjemniejszy sposób na rozładowanie emocji i bólu – wstałem i wyciągnąłem do niej rękę, którą niepewnie chwyciła.

~Miśka~

Gotowa do wyjścia czekałam na dole na Harrego. Po chwili już wsiadaliśmy do jego samochodu.
- Gdzie my tak właściwie jedziemy? – spytałam nie za bardzo rozpoznając drogę.
- Niespodzianka – mrugnął do mnie. Cicho fuknęłam. Nie lubię niespodzianek! Po piętnastu minutach drogi byliśmy już na miejscu. – Madame – otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Wziął nasze torby i ruszyliśmy do budynku, który jak się okazało jest siłownią.
- Nie można było tak od razu? – mruknęłam bardziej do siebie niż do niego.
- Co tam mówisz? – uśmiechnął się. Widać humor mu się znacznie poprawił.
- Nic, nic…
- Zaczekaj tutaj chwilkę, jak kupię wejściówki – postawił obok mnie torby i ruszył do recepcji. Cały czas go obserwowałam. Zauważyłam, że chyba flirtuje z kobietą za ladą. Od razu poczułam się zazdrosna. No tak, przecież nie mogę nic dla niego znaczyć. Jestem tylko zwykłą dziewczyną z Polski. Po kilku długich minutach chłopak był z powrotem  obok mnie. Wstałam i razem ze swoją torbą ruszyłam w stronę wejścia na siłkę.
- Eghm! – odkaszlał Styles. – Nie w tą stronę. My idziemy tutaj – wskazał ręką na drzwi do sali treningowej nad drzwiami, której widniał wielki napis BOKS.
- Tak, tak. Bardzo śmieszne – mruknęłam.
- Tylko, że ja jestem śmiertelnie poważny. Poćwiczymy trochę. Wyżyjemy się. Nie ma nic lepszego niż przywalenie komuś, albo czemuś – znowu puścił mi oczko.
- Tylko jest mały problem, Kochaniutki – podeszłam do niego bliżej. – Ja nie jestem facetem. Nie jarają mnie bójki. Wolę pobiegać – uśmiechnęłam się słodko.
- Nie daj się prosić. Przynajmniej spróbuj. Jeśli się nie zrelaksujesz, to pójdziemy na bieżnie, ok? – zastanowiłam się chwilę. A co tam. Raz się żyje.
- Niech będzie – mruknęłam i weszłam do szatni. Po godzinnej rozgrzewce stałam razem ze Stylesem przed wielkim workiem treningowym. – Poddaję się – usiadłam zrezygnowana po nieudanych próbach pobicia tego czerwonego czegoś.
- Chodź pokarzę ci – pomógł mi wstać i stanął za mną tak, że nasze ciała się stykały. Pod wpływem jego dotyku poczułam przyjemny dreszcz. Delikatnie objął mnie chwytając za ręce. – Rozluźnij się – szepnął mi na ucho. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem cała napięta. Zgodnie z jego poleceniem rozluźniłam mięśnie. Po chwili razem z chłopakiem biłam worek. – Całkiem nieźle – szepnął zmysłowo i pocałował moją szyję. Odchyliłam głowę, dając mu znak, żeby nie przestawał. Pod wpływem chwili odwróciłam się do niego i delikatnie musnęłam jego usta.
- Dziękuję – szepnęłam. – Czuję się o wiele lepiej – przygryzłam wargę spoglądając w jego cudowne, zielone oczy. Jego wzrok spoczywał jednak raz na moich ustach, a raz na oczach. Po chwili pochylił się i znowu złączył nasze wargi. Pewnie oddałam pocałunek. Nie bardzo wiedząc co zrobić z rękami, które były w wielkich rękawicach, objęłam go delikatnie w tali.


~Harry~

 Przerwał nam dźwięk mojego dzwoniącego telefonu. Niechętnie oderwałem się od blondynki, uśmiechając się przepraszająco. Wyjąłem urządzenie i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- Tak?
- Harry? Tu Jay – usłyszałem głos mamy Tomlinsona. – Przepraszam, że Cię niepokoję, ale nie mogę się od wczoraj dodzwonić ani do Louisa, ani do Leny. Trochę się martwię, bo zawsze przynajmniej jedno odbierało.  Mógłbyś mi powiedzieć co się stało? – spytała błagalnym tonem.
- Lena urodziła. Masz wnuka.
- To wspaniale! – ucieszyła się. – Ale czy to nie za wcześnie? I co to ma za związek z tym, że nie odbierają telefonów? – spytała totalnie zdezorientowana.
- I tu właśnie zaczynają się schody… Lena po porodzie zapadła w śpiączkę farmakologiczną. Lou jest załamany. Nie odstępuje jej na krok. Do nikogo się nie odzywa. Rozmawia tylko z nią. Chociaż jest to raczej jego monolog.
- Boże – szepnęła. – A co z dzieckiem?
- Trzymają go w inkubatorze. Lou co jakiś czas idzie na kilkanaście minut popatrzeć na niego. Za kilka dni mają go wypisać.
- Dziękuję Harry, że mi powiedziałeś. A jeszcze mógłbyś mi powiedzieć, w którym szpitalu ona leży? – spytała na co podałem jej odpowiedni adres. – Jeszcze raz dziękuję, do zobaczenia – i się rozłączyła.


____________________________

Siemka!
Przepraszamy, że rozdział dodajemy z takim opóźnieniem. Mały przystuj weny i dużo szkolnych obowiązków związanych z poprawami to jedyne co nas tłumaczy. Przepraszamy! ♥
Zachęcamy do komentowania :)

Best wishes♥
Jultek ^^

4 komentarze:

  1. Zajebisty rozdział! :D afhokvduhdghohffhdghigjife a miało być tak pięknie xD Nie, moment, jest pięknie! ^^ Może i Michalina chciała wrócić do cięcia, no ale hej, nie zrobiła tego! :3 I jej relacja z Harry'm staje się coraz gorętsza ;D Jedyną chmurą przysłaniającą słońce jest śpiączka Leny... Kiedy wreszcie ją wybudzicie? Nie każcie nam dłużej czekać ;*
    M. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh to lanie woda w szatni i mokre ciuchy przyklejajace sie do ciala. A wiec Harry jest taki delikatny wobec Michalinki no i sa tacy uroczy no normalnie soooo sweets *.* /M^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze super rozdział! Trzymanie nasw napięciu na pewno sie opłaciło :D
    Czekam na kolejny z niecierpliwością i skopcie wszystkim dupy w szkole!
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń