Podczas drogi rozmowa cały czas nam się ciągnęła. Doszedłem do wniosku, że jej promienny uśmiech to najpiękniejsze co w życiu widziałem. Cały czas jednak myślałem jak zaproponować by z nami zamieszkała. Demi mówiła, że nie powinienem jej stawiać przed faktem dokonanym i po prostu ją podwieź pod nasz dom. Zniszczyła mój tok myślenia.
Zatrzymałem się pod jej domem. Zza okna chyba wyglądała Ruda.
- Miśka... - zacząłem zanim odpięła pasy.
- Hmmm? - zwróciła się w moją stronę.
- Naprawdę chcesz z nią mieszkać? - wskazałem głową na dziewczynę, która bacznie nam się przyglądała popalając fajkę. - Wiem, że się z nią męczysz...
- Czy to ma jakieś znaczenie? Harry, nie stać mnie by wynajmować mieszkanie w Londynie samej. No chyba, że bym przestała jeść - ostatnie zdanie mruknęła pod nosem.
- Ale nikt ci nie każe wynajmować mieszkania i to jeszcze samej - wyszczerzyłem się.
- Nie rozumiem do czego zmierzasz...
- Przecież możesz zamieszkać ze mną, znaczy z nami - poprawiłem się od razu.
- Nie - powiedziała twardo.
- Dlaczego?
- Ponieważ uważam, że to nie jest najlepszy pomysł, Harry. Lena zaraz urodzi. Będziecie mieli się kim zajmować. Po za tym nie potrzebuję niańki. Dam sobie radę.
- To jedyny powód? Miśka, nie bądź śmieszna. Zgódź się. Co ci szkodzi? Obiecuję, że będzie ci u nas lepiej niż z Rudą - westchnęła.
- Ale zaraz się zaczną plotki, że robię karierę przez twoje łóżko. Nie zniosę tego już dłużej...
- Są zazdrosne, a wiesz dlaczego? Bo to ty mi się podobasz a nie one. Bo to ty jesteś najpiękniejsza, a nie one. Bo to ty jesteś uzdolniona, a nie one. Tylko czekają, aż pokażesz, że cię to boli, poddasz się. Udowodnij im wszystkim, a szczególnie Rudej, że masz w dupie ich zdanie.
- Ech... Niech Ci będzie. Tylko pozwoliłbyś mi spakować kilka rzeczy?
~♥~
Weszliśmy do naszego domu. Tak jak myślałem, nikogo nie było.
- Gdzie są wszyscy? - spytała blondynka.
- Lou z Leną w szkole rodzenia, Zayn z Perrie, a Liam z Niallem gdzieś się szlajają po mieście.
- Rozumiem... Zmęczona jestem, gdzie mogłabym się położyć?
- Chodź zaprowadzę Cię do twojego nowego królestwa - zabrałem torbę z ziemi i ruszyliśmy na górę. - Pierwsze drzwi na prawo! - krzyknąłem, a dziewczyna je otworzyła.
- Harry, do cholery, dlaczego tutaj są twoje rzeczy? - spojrzała na mnie wrogo. Wyminąłem ją w drzwiach i ustawiłem torbę obok łóżka.
- Spokojnie, Skarbie zmieścisz się. Nie zdążyłem posprzątać, ale zaraz to ogarnę - zacząłem zbierać ciuchy z podłogi.
- Styles, nie wkurzaj mnie - wysyczała przez zęby.
- No ale przecież łóżko jest duże, zmieścimy się - posłałem jej uśmiech numer pięć.
- Możesz mi kurwa powiedzieć gdzie mam spać?
- Chodź - złapałem ją za rękę, której nie zabrała. - Słodka jesteś jak się złościsz - szepnąłem jej na ucho. Ta tylko pokręciła głową. - To tutaj. Zrobię herbaty i coś do jedzenia, pewnie jesteś głodna - przytaknęła i zostawiłem ją samą. Zszedłem do kuchni, wstawiłem wodę w czajniku. Na stole leżały babeczki. Ech, pewnie Lenie znowu się nudziło - zaśmiałem się w duchu.
~Miśka~
Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i zeszłam na dół. W kuchni Harry nucił sobie pod nosem robiąc herbatę. Odchrząknęłam, zwracając na tym samym na siebie jego uwagę.
- O, właśnie miałem cię wołać, siadaj - tak jak prosił, tak zrobiłam. Chwilę później postawił na stole dwa kubki i talerz muffinek. Poczęstowałam się jedną.
- Pyszne! - zachwycałam się.
- Lenie zdecydowanie zbyt często się nudzi. Co dzień robi jakieś słodkości. Przez nią przytyłem! - odsłonił swój brzuch, robiąc przy tym przerażoną minę. Boże! Jaką on ma rzeźbę! Ech...
- Bez przesady, dobrze wyglądasz - uśmiechnęłam się.
- Za to ty nie bardzo.
- Dzięki, Styles - burknęłam oburzona.
- Mówię, co myślę. Za bardzo schudłaś ostatnio. Wyglądasz jak anorektyczka! Obiecuje ci, że będziesz zdecydowanie więcej jadła. Osobiście tego dopilnuję.
- Mhy... - mruknęłam. Chwilę później usłyszałam trzask otwieranego zamka i skrzypienie drzwi.
- Styles, jesteś! - krzyknał chyba Louis.
- W kuchni - tym razem wydarł się Harry. Do pomieszczenia weszła moja przyjaciółka z narzeczonym. Boże, jak ona cudownie wygląda.
- Lena! - rzuciłam się na nią uradowana. - Ciąża ci służy, wyglądasz BOSKO!
- Miśka, jak ja tęskniłam - równie mocno mnie obejmowała.
- Pamiętasz, że mamy wywiad za godzinę? - zwrócił się Tommo do Loczka.
- Daj mi pięć minut - rzucił i poszedł na górę.
~♥~
Po wyjściu chłopaków zrobiłam coś do picia i usiadłyśmy wygodnie w salonie.
- Opowiadaj, co tam u ciebie - zachęciłam brunetkę.
- Nic ciekawego. Nudzę się całymi dniami, nie mogę nawet posprzątać. Cud, że Lou nie zabronił mi jeszcze gotować. Zwariowałabym chyba - wywróciła oczami.
- Oj, przecież się martwi. To słodkie - uśmiechnełam się.
- Tak, ale tylko do czasu. Mów lepiej co tam u ciebie? Jak tam wyniki badań? W ogóle czemu wylądowałaś w szpitalu? Masz mi tutaj wszystko opowiedzieć dokładnie, jasne? - zaczęło się. Muszę powiedzieć prawdę. W końcu to Lena, wie kiedy kłamię. Zaczęłam wszystko od początku. Dosłownie. W trakcie mojej historii patrzyłam uważnie na twarz przyjaciółki. Widziałam na niej tak różne emocje: smutek, żal, złość, troska...
- Boże, dlaczego mi nic nie mówiłaś? Myślałam, że się przyjaźnimy! – czułam jak w moich oczach pojawiały się łzy. Lena płakała. Dopiero łzy w jej oczach uświadomiły mi jak bardzo ją zraniłam. To było jak nóż w plecy.
- Oczywiście, że się przyjaźnimy!
- Przyjaciółka nie ukrywa takich rzeczy! Dlaczego?! – łzy leciały ciurkiem po moich policzkach. Dobrze, że chłopcy byli na wywiadzie.
- Widziałam jaka byłaś szczęśliwa. Nie chciałam Cię martwić.
- To nie jest wytłumaczenie. Ałł! – krzyknęła nagle i się skuliła.
- Lena?! Boże co się dzieje?! – zaczęłam panikować.
- Wody mi odeszły – niewiele myśląc zadzwoniłam po pogotowie. Powiedzieli, że za chwilę będą. Już miałam dzwonić do Louisa, gdy nagle drzwi do mieszkania się otworzyły.
- Kochanie, jesteśmy! – usłyszałam głos uradowanego Tomlinsona. – Matko Boska! Co się dzieje?! – pobladł, gdy tylko nas zobaczył.
- Karetka już jedzie. Gdzie jest jej torba z rzeczami do szpitala? – starałam się zachować zimną krew. – Lena masz oddychać głęboko. Spokojnie będzie dobrze.
- Nie wiem. Jak torba? Przecież to dopiero za miesiąc!
- Przynieś jakieś rzeczy. Piżamę, szczoteczkę do zębów, coś dla maleństwa, ręcznik, szlafrok, bieliznę – patrzył na mnie ze łzami w oczach.
- Ja to załatwię – powiedział opanowany Payne.
~Louis~
Lena została przygotowana do porodu. Leżała na jakimś specjalnym fotelu, przebrana w szpitalną koszule. Stałem tuż obok niej trzymając ja za rękę i wycierając pot z czoła.
- Możemy zaczynać – powiedział lekarz wchodząc do sali. – Proszę przeć na trzy – i zaczęło się. Po dłuższym czasie usłyszałem płacz dziecka. – Gratulacje, mają państwo syna - w moich oczach pojawiły się łzy. Mam syna! Mam syna! Spojrzałem na moją narzeczoną. Była strasznie wycieńczona ale uśmiechała się do mnie. Nie zwracając uwagi na personel szpitala nachyliłem się i delikatnie pocałowałem.
- Kocham Cię – wyszeptała ledwo słyszalnie i uścisk jej dłoni zaczął słabnąć. Aparatura zaczęła piszczeć.
- Tracimy ją! – usłyszałem i zostałem wypchnięty z sali.
__________________________________________
Heeeej XD
Oficjalnie dzisiaj wracamy do blogowania. Przepraszamy was, że musiałyście na ten rozdział wyjątkowo długo czekać. Będziemy się starały wrócić do cotygodniowego dodawania :)
A btw jak wam się podoba rozdział ? :)
Miłej majówki ! ♥
Jultek Xx
Rozdział znakimity.Nie nie Nie Lena nie może umrzeć.Błagam was wszystko tylko nie to.
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział *.* Po pierwsze: Miśka w domu chłopaków, Jezu. Zaczyna się :D Harry wreszcie będzie mógł uderzyć ^^ Jak ja się cieszę, że go nie odtrąciła *u* Teraz trzeba się przygotować na docinki koleżanek xD Po drugie: matko, mają synka! :D To jak będzie miał na imię? ^^ Mam nadzieję, że będzie zdrowy, po podobno w ósmym miesiącu coś się jeszcze kształtuje... dobra, nie znam się na tym xD Po trzecie: jak to 'tracimy ją'?! Nie możecie nam tego zrobić, to Lena, ona musi przeżyć! Co Lou bez niej zrobi? ;c Na temat rozdziału to wszystko, więc teraz... Jak poszło na egzaminach? :D Podobno Polski z historią i angielski były do przeżycia, gorzej ze ścisłymi xD Dobra, wypoczywajcie, udanej majówki i do następnego ;*
OdpowiedzUsuńM. xx
Podpisuję się pod poprzedniczką, ona musi życ!!! Rozdział BOSKI
Usuń